Konsultacje społeczne w sprawie terenów zielonych wokół rewitalizowanego czworoboku rozpoczęły się pod koniec czerwca i trwały niespełna dwa tygodnie. Każdy, kto chciał się wypowiedzieć lub zgłosić uwagi i spostrzeżenia, mógł wypełnić ankietę. Powodem ich zorganizowania były ubiegłoroczne protesty obrońców zieleni. Sprzeciwiali się wycince części drzew. Ratusz przystał na ich propozycję, jednak pozostawienie drzew wiązało się ze zmianą projektu. Procedura ta spowodowała roczne opóźnienie w realizacji inwestycji.
- 6 lipca był ostatnim dniem konsultacji w sprawie zmienionego projektu zieleni wokół włodawskiego czworoboku. Konsultacje były krótkie, żeby miasto mogło jak najszybciej rozpocząć realizację projektu „bo jest mało czasu”. Zapowiadano, że równie szybko zostanie opracowany raport z konsultacji. Szybko jest jednak pojęciem względnym, bo minęły prawie dwa miesiące, a treść dokumentu nie jest znana ani mieszkańcom, ani osobom, które brały udział w konsultacjach. Być może został opracowany i wie o tym urząd, ale fakt nieprzekazania go do informacji włodawian o niczym nie świadczy, a już na pewno nie o braku przejrzystości i transparentności – pisze w mailu do redakcji mieszkanka Włodawy.
Sekretarz miasta tłumaczy, że nie były to typowe konsultacje społeczne, o jakich mówi ustawa, bo nie było na nie czasu.
- Było to wystąpienie o opinię do mieszkańców. Złożono około 60 uwag, spośród których większość została uwzględniona. Konserwator zabytków w Chełmie bardzo szybko się do nich ustosunkował i zatwierdził wszystkie, poza jedną. Nie zgodził się na zasadzenie dwóch drzew na dziedzińcu czworoboku. Uznał, że ich korzenie za kilkadziesiąt lat mogą ingerować w budynek, który jest dla konserwatora najważniejszy. W zamian zaproponowaliśmy zasadzenie dwóch krzewów. Co do raportu, burmistrz przedstawił go w specjalnym wydaniu vloga. Kto był zainteresowany, ten obejrzał. Przez półtora miesiąca nikt nie zgłaszał uwag, a teraz nagle wraca się do starych kotletów – wyjaśnia Krzysztof Małecki.
Okazuje się, że oprócz ciągłego poprawiania projektu miasto ma jeszcze jeden problem, który poniekąd został spowodowany opóźnieniem w realizacji tej inwestycji. Od 2017 roku, kiedy opracowano kosztorys rewitalizacji włodawskiego rynku, wydatki pracownicze poszły w górę, co przełożyło się na wyższe aż o 50 proc. koszty wykonania zadania.
- Brakuje nam około 2 mln zł. Jesteśmy na etapie szukania pieniędzy w budżecie. Musimy je znaleźć, bo jest to priorytetowa inwestycja. Dokonamy przesunięć innych wydatków. Na początku września zwołamy sesję nadzwyczajną, aby zatwierdzić je uchwałą rady miejskiej i niezwłocznie ogłosimy przetarg na wyłonienie wykonawcy. Najpóźniej w listopadzie rozpoczniemy prace rewitalizacyjne wokół czworoboku - dodaje sekretarz miasta.
Gdyby prace rozpoczęły się najpóźniej wiosną ubiegłego roku, jak planowano, niedoszacowanie projektu prawdopodobnie wyniosłoby 1, a nie 2 mln zł.
Napisz komentarz
Komentarze