Ma być więcej gimnastyki, lekkoatletyki i ćwiczeń indywidualnych. Zgodnie z zaleceniami, w miarę możliwości uczniowie mają wychodzić na lekcje w-f na zewnątrz. I tu zaczynają się schody. Nie każda placówka jest do tego przygotowana. Tak naprawdę atrakcyjność tych zajęć w dużej mierze zależy bowiem od infrastruktury sportowej szkoły.
Z perspektywy nauczycieli
- Na razie lekcje prowadzimy głównie na dworze. Nie są preferowane gry zespołowe, dlatego raczej skupiamy się na zajęciach techniczno-taktycznych z piłką - mówi wuefista jednej z chełmskich podstawówek. - Mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem, bo minister edukacji nie pozwala na gry zespołowe, a Szkolny Związek Sportowy może już organizować zawody. Szkoda mi dzieciaków, bo ciągle pytają, kiedy będziemy grać w piłkę? No to w końcu można, czy nie można?
W szkole naszego rozmówcy to nauczyciele zajmują się dezynfekcją sprzętu sportowego, choć uważają, że na dłuższą metę przyniesie to więcej szkody niż pożytku.
- Jak skórzane piłki będą codziennie moczone alkoholem, to wkrótce nie będziemy mieli czym grać. Czy będą pieniądze na nowe? - zastanawia się nauczyciel. - Przed każdym wejściem na salę gimnastyczną mamy stanowisko do dezynfekcji rąk. Dezynfekujemy je przed wejściem na salę i po wyjściu z niej.
W innej szkole zajęcia rozpoczynają się od weryfikacji uczniów. Jeśli ktoś źle się czuje lub ma choćby katar, nie ćwiczy.
- Podczas całych zajęć pilnuję odległości. Organizuję rozegrania w dwu- lub trzyosobowych grupach. Nie ma ćwiczeń w parach, zgodnie z zaleceniem, unikam gier zespołowych. Nie ma mowy o podawaniu ręki czy przybijaniu piątki na lekcji. Jeśli ktoś dostanie jakiś sprzęt do ćwiczeń, to przez całe zajęcia jest przypisany do niego - tłumaczy nauczyciel w-f także ze szkoły podstawowej. - Dopóki jest ciepło, lekcje odbywają się na dworze. Mamy co robić: biegi, skok w dal, rzut piłeczką palantową, oczywiście z zachowaniem zasad ostrożności.
Jeżeli lekcja jest w sali gimnastycznej, zajęcia kończone są wcześniej, aby sala mogła być wywietrzona przed kolejną grupą. W okresie jesienno-zimowym, jak mówi nauczyciel z podstawówki, lekcje w-f pewnie trzeba będzie organizować też na korytarzu, bo w sali gimnastycznej może zrobić się ciasno.
- Są jednak i dobre strony pandemii. Uczniowie chętnie biorą udział w zajęciach, nie unikają ich. Zauważyłem, że dzieciakom zdecydowanie przyda się więcej ruchu. Siedzenie w domu przez kilka miesięcy zrobiło swoje, niektórym trochę się przytyło - śmieje się nasz rozmówca.
- Lekcje wychowania fizycznego odbywają się zgodnie z planem. Nauczyciele realizują podstawę programową, głównie poprzez ćwiczenia indywidualne. Dzieci i młodzież bardzo chętnie biorą udział w lekcji - zapewnia nauczycielka w-f. - Wszyscy tęsknimy na grami zespołowymi, których ze względu na obostrzenia sanitarne nie prowadzimy, ani we fragmentach gry, ani w grze właściwej. Sprzęt sportowy do ćwiczeń indywidualnych jest dezynfekowany przed i po zajęciach. Uczniowie stosują się do zaleceń sanitarnych.
Z perspektywy dyrektorów
- Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że mamy Orlika przy szkole, więc jeśli tylko pogoda sprzyja, zajęcia odbywają się na powietrzu - mówi Edyta Chudoba dyrektor ZSEiM w Chełmie. - Mamy salę gimnastyczną i jesteśmy również dogadani z I LO, że w razie potrzeby możemy też korzystać z ich sal.
Uczniowie mają do dyspozycji w szkole siłownię, z której trenują w razie niepogody. O dezynfekcję urządzeń przed każdym wejściem młodzieży dbają pracownicy obsługi.
- Trzeba pamiętać, że w-f odbywa się w grupach po kilkanaście osób. Nie ma problemu z korzystaniem z siłowni czy wyjściem na zajęcia na boiska - dodaje Chudoba.
Halina Smyk, dyrektor I LO zapewnia, że w jej szkole zajęcia wychowania fizycznego zabezpieczone są zgodnie z zaleceniami. O szczegółach mówi niechętnie.
- Jak najwięcej zajęć organizowanych jest na dworze. Klasy chodzą m.in. na siłownię miejską, uczniowie biegają, chodzą na spacery - mówi Smyk.
Dyrektor nie przeszkadza, że szkoła nie posiada plenerowego zaplecza. Niedaleko jest Orlik czy stadion. Prawdopodobnie w najbliższym czasie czynna będzie pływalnia.
- Potrzebne są jeszcze badania wody i pozwolenie sanepidu - tłumaczy. - Nie uruchomiłam pływalni na początku roku, bo czekałam jak rozwinie się sytuacja. Nie zajęła się tym także poprzednia dyrektor.
W Zespole Szkół Budowlanych i Geodezyjnych nie ma na razie problemu z zajęciami wychowania fizycznego.
- Zdecydowana większość zajęć odbywa się na powietrzu, bo mamy do tego bardzo dobre warunki. Jest boisko, bieżnia, skocznia. Tylko poranne zajęcia są w salach, ponieważ jest już zimno - tłumaczy dyrektor ZSBiG Dorota Michalska.
Szkoła dysponuje salą gimnastyczną, salą tzw. lustrzaną, a także siłownią, więc jak zapewnia pani dyrektor, gdy pogoda się pogorszy, nie powinno być problemu z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.
Napisz komentarz
Komentarze