Brzmi to jak science-fiction, ale wraz z postępem technologii rosną zagrożenia z nim związane, także w motoryzacji. O ile właściciele starszych samochód z klasycznymi rodzajami napędu nie mają większych powodów do obaw, o tyle ci jeżdżący elektrykami czy półelektrykami powinni zachować czujność. Wystarczy bowiem nieuważne podłączenie do urządzenia, żeby zablokować sobie możliwość dalszej jazdy.
Samochodów elektycznych oraz hybryd typu plug-in przybywa, także na polskich drogach, więc również rodzimi kierowcy muszą mieć świadomość tego typu zagrożeń. Szczególnie, że hakerzy często są o krok za producentami oprogramowania i zabezpieczeń. Wbrew powszechnym opiniom, na ich atak nie są narażone tylko te samochody, które fabrycznie posiadają stały dostęp do sieci internetowej. Atak może także nastąpić w chwili podłączenia zewnętrznego urządzenia przez port USB, gniazdo OBD-II czy ładowarkę, szczególnie jeśli znajduje się na nim aplikacja lub oprogramowanie z nieoficjalnych źródeł.
Czy przed takim zagrożeniem można się uchronić i nie płacić hakerom pieniędzy za odblokowanie samochodu? Otóż tutaj kwestia bardzo się komplikuje, ponieważ na tę chwilę najskuteczniejszym rozwiązaniem jest minimalizowanie ryzyka, czyli unikanie nieautoryzowanych urządzeń, programów i aplikacji, jak też ładowania samochód w niepewnych miejscach. Producenci aut elektrycznych zaznaczają, że takie niebezpieczeństwa powinny być także sygnałem dla firm ubezpieczeniowych, aby uwzględniały je w swoich ofertach.
Tematem spornym pozostaje natomiast kwestia wskazania winnego zhakowania samochodu. Z jednej strony pozostaje nim producent, który pozostawił luki w systemie auta, z drugiej właśnie użytkownik, który nie zachował należytej ostrożności. Do czasu, póki nie zostanie opracowane właściwe rozwiązanie, właściciele aut elektrycznych oraz hybryd plug-in powinni zatem uważać.
Napisz komentarz
Komentarze