Przed wejściem w życie zmiany przepisów, policjant zabierał kierowcy na 3 miesiące prawo jazdy, jeśli przekroczył on prędkość w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h, kierował pod wpływem alkoholu, przekroczył punkty karne lub spowodował poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Wśród części kierowców panuje opinia, że odkąd prawo jazdy funkcjonuje w wersji elektronicznej, to podczas zatrzymania za takie wykroczenia nie stracimy uprawnień. Nic bardziej mylnego, tacy zmotoryzowani nie pozostaną bezkarni.
Ta kwestia została uregulowana już wcześniej, a dokładnie jeszcze we wrześniu. Zgodnie z wprowadzoną nowelizacją, informacja o czasowym zatrzymaniu uprawnień zostaje wprowadzona do CEPiK już podczas policyjnej kontroli. Bez względu na to, czy kierowca ma przy sobie prawo jazdy czy nie, musi się więc liczyć z odstawieniem samochodu na 3 miesiące. Jeśli zostanie w tym czasie ponownie przyłapany za kółkiem, policjant od razu sprawdzi to w systemie, przedłużając mu okres karencji o kolejne 3 miesiące.
W sieci pojawią się również spostrzeżenia kierowców, że skoro dokument prawa jazdy nie jest już potrzebny, a dowodu osobistego nie trzeba mieć zawsze ze sobą, to ratunkiem przed mandatem może być... podanie nieswoich danych osobowych. Jest to bardzo zły pomysł. Nawet, jeśli jakimś cudem kierowcy uda się podać wszystkie danej kogoś innego, kłamstwo wyjdzie na jaw po weryfikacji w systemie CEPiK. A takie zachowanie to już nie wykroczenie, ale przestępstwo, za które można trafić do więzienia nawet na 3 lata.
Napisz komentarz
Komentarze