[GALERIA} Spotkanie z liderami Nowej Nadziei w Chełmie (3 sierpnia)
W sobotę 3 sierpnia w chełmskim klubie "Atmosfera" miało miejsce spotkanie z liderami ruchu Nowa Nadzieja, które współtworzy Konfederację Wolność i Niepodległóść.
Parlamentarzyści Ewa Zajączkowska-Hernik, (która zasiada aktualnie w ławach Parlamentu Europejskiego) oraz Bartłomiej Pejo (poseł na Sejm RP) podzielili się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi aktualnej sytuacji międzynarodowej i opisali, możliwe ich zdaniem do zrealizowania, kierunki polskiej polityki w tym kontekście.
W ramach Europarlamentu Zajączkowska-Hernik należy do frakcji Europa Suwerennych Narodów, która utworzona została 10 lipca tego roku. W skład tej grupy wchodzą m.in. takie partie, jak: bułgarskie "Odrodzenie", czaska "Wolność i Demokracja Bezpośrednia", francuskie "Reconquete", litewski Związek Narodu i Sprawiedliwości, niemiecka Alternatywa dla Niemiec, polska Nowa Nadzieja, słowacka Republika i węgierski Ruch Naszej Ojczyzny. Współprzewodniczącymi grupy zostali René Aust z Alternatywy dla Niemiec oraz Stanisław Tyszka z Nowej Nadziei.
Zdaniem Zajączkowskiej-Hernik należy nawiązywać współpracę z niemiecką AFD choćby dlatego, że obecnie partia ta posiada w Niemczech znaczne poparcie. Analitycy partii uważają, że już wkrótce partia ta może współtworzyć w tym kraju koalicję rządzącą albo utworzyć parlamnetarną większość.
- Sądzę, że potrzebne jest dojrzałe spojrzenie na politykę w perspektywie dalszej, niż jedna kadencja. My w Polsce mamy problem z politykami, którzy spoglądają na nasze sprawy tu i teraz. Ja natomiast uważam, że te relacje pomiędzy frakcjami i partiami należy budować w perspektywie długofalowej - zauważyła eurodeputowana.
Obecni na sali słuchacze chcieli również poznać zdanie polityków na temat ewentualnego Polexitu. Ewa Zajączkowska-Hernik uważa, że warto rozpocząć rozważania na ten temat od zasadniczego pytania "Polexit i co dalej?"
- Jeśli doszłoby np. do rozpisania referendum w tej sprawie, to jestem przekonana o tym, że ten proces przyniósłby dla nas tragiczne skutki. Nasz interes nie zostałby w jakikolwiek sposób zabezpieczony. Nasza gospodarka jest uzależniona od rynku europejskiego. Eksportujemy głównie na terytorium zachodniej Europy. Niestety Niemcy skupują nasze produkty, przepakowują je i wysyłają dalej, więc nasz zysk nie jest taki, jaki powinien być. Nie pozbędziemy się jednak tego "pośrednika". Nie z tą kadrą, która rządzi w Polsce obecnie. Nie ulega wątpliwości, że Unia Europejska nałożyłaby na nas bardzo wysokie cła, dla nas śmiertelne. Nastąpiłby lawinowy wzrost cen. Producenci wszystkie koszty przerzuciliby na nas, na konsumentów - zauważyła Zajączkowska-Hernik.
Polityków niepokoją również założenia, jakie niesie ze sobą polityka tzw. Zielonego Ładu. Ponownie wybrana na stanowisko przewodniczącej Komiski Europejskiej Ursula von der Leyen miała bowiem stwierdzić, że będzie jeszcze więcej "zielonego ładu w zielonym ładzie".
- Sądzę, że rolnictwo będzie jedną z pierwszych ofiar tej polityki. Rolnicy pokazali społeczeństwu, nie tylko u nas, czym jest bezpieczeństwo żywnościowe. Przyzwyczailiśmy się do tego, że idziemy do sklepu i wszystkie interesujące nas produkty są tam dostępne. Rolnicy pokazali, że nic nie jest dane raz na zawsze. Te regulacje będą po prostu zgubne dla wsi, dla ciągłości produkcji. I warto zauważyć jeszcze jeden aspekt, Rolnicy nie są w stanie przejść na rynek krajowy i sprzedawać tylko do marketów, ponieważ zachodnie sieci nie są zainteresowane naszymi produktami. Francuzi czy Niemcy wolą sprzedawać w popularnych sieciach swoje produkty. Proszę zauważyć, że trudno znaleźć u nas, w sklepach sieciowych, polską wieprzowinę. Pomijając zresztą fakt, że ten sektor gospodarki juz praktycznie nie funkcjonuje - przekonywała europosłanka.
Napisz komentarz
Komentarze