kierowcy

Nie chcieli stać w korku, więc sami sobie wytyczyli dodatkowy pas ruchu na drodze ekspresowej. Polski kierowca potrafi wybrnąć z takiej sytuacji. Teraz będzie musiał wybrnąć z kłopotów z policją.

Kierowcy w powiecie krasnostawskim pod lupą drogówki. Tylko w weekend pięciu z nich utraciło prawa jazdy za rażące przekroczenie dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym. Niechlubna rekordzistka, w miejscowości Bończa miała na liczniku o 52 km/h za dużo oraz wyprzedzała inny pojazd na przejściu dla pieszych.

Poważne ograniczenia dla osób, które prawo jazdy dopiero zdobyły albo mają je od niedawna. Takich zmian chce rząd.

Wkrótce cięższe pojazdy będą obarczone kolejną opłatą drogową. Po to, żeby zachęcić ich właścicieli do kupna nowego.

Przy pięciu kolizjach interweniowali chełmscy policjanci w miniony weekend (26 - 27 października). W sobotę skierowali wniosek do sądu wobec 23-letniego kierowcy z Dorohuska, który w Skordiowie wypadł w zakrętu w gęstej mgle.

W poniedziałek (13 maja) od wczesnych godzin porannych policjanci krasnostawskiej komendy policji prowadzą działania kontrolno-prewencyjne pn. „NURD". Próbują egzekwować przestrzegania przepisów mających ścisły związek z bezpieczeństwem niechronionych uczestników ruchu drogowego. Policjanci zwracają również uwagę na każde zachowanie niezgodne z prawem.

Rowerzyści czasami zapominają, że nie są panami chodników. Przypominanie im o tym kosztuje, bo są karani mandatami.

Posłowie i senatorowie zajmą się petycją, której autorzy chcą karać kierowców i rowerzystów za jazdę za słuchawkami.

Ostatnio kierowcy cieszyli z ustabilizowanych cen paliw na stacjach. Jednak już wiadomo, że ta radość nie potrwa długo.

Kierowcy trzymają się za kieszeń i robią wszystko, żeby mniej wydać na naprawę samochodu. Efekt: na drogach robi się jeszcze niebezpieczniej.

W tym roku do budżetu państwa kierowcy wpłacą 400 mln zł więcej niż w 2022. Nie ma wątpliwości, że spowodowały to zaostrzenie kar z jednej strony i skuteczna ściągalność z drugiej.

Protest polskich przewoźników trwa. Sytuacja po każdej ze stron sporu zaostrza się. Ukraińskie służby straszą polskich kierowców zakazem wjazdu na teren ich kraju, a lista „niewygodnych” obejmuje niemal 2300 nazwisk. Protestujący nie zamierzają milczeć i uważają, że ukraińscy kierowcy celowo zatrzymują w kolejkach swoich kolegów przewożących żywność i pomoc humanitarną, aby oskarżyć polską stronę o działanie przeciwko bezpieczeństwu ukraińskiego państwa.

Kierowcy często tankują na zapas, bo się boją, że na stacjach na dobre zabraknie paliwa albo że jego cena po wyborach ostro pójdzie w górę.