Główny powód tworzenia nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego to planowana budowa zbiorników retencyjnych w Hannie. Do gminy wpływają też wnioski o pozwolenie na budowę farm fotowoltaicznych. Dokument ma określać, gdzie będą mogły powstać.
Nowy plan przyniesie korzyści przynajmniej niektórym mieszkańcom. Będą mogli zalesić działki albo zrezygnować z zalesienia i przywrócić im funkcję rolną. Przybędzie także działek budowlanych, bo na wielu terenach obowiązujące do tej pory prawo nie pozwalało na budowę domu. W nowym dokumencie wyznaczone zostaną również tereny pod przemysł i tzw. usługi uciążliwe.
Według pierwotnych założeń prace nad studium miały zakończyć się latem ubiegłego roku. Jednak od początku pojawiały się pewne problemy, które przesuwały ten termin. Gdy już zebrano wnioski od mieszkańców i na ich podstawie firma zewnętrzna opracowała studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, w czerwcu minionego roku dokument został wyłożony do wglądu. Mieszkańcy, w ramach konsultacji społecznych, mieli ponad miesiąc na przeanalizowanie jego treści i sprawdzenie, czy ich wnioski zostały uwzględnione. Wpłynęło sporo uwag.
- Ludzie interesują się tym projektem. Przychodzą i sprawdzają, czy ich działki zostaną przekwalifikowane. Większość wniosków dotyczy umożliwienia zabudowy jednorodzinnej, letniskowej czy budowy farmy fotowoltaicznej. Ci, którzy mają zastrzeżenia, składają uwagi i wnioski – wyjaśniał wówczas Grzegorz Ignatiuk, inspektor z referatu gospodarki przestrzennej i środowiska urzędu gminy w Hannie.
Gdy wydawało się, że nowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Hanna po wielu miesiącach żmudnych prac urzędników wreszcie będzie gotowe, Wody Polskie poinformowały o tym, że opracowują nową mapę powodziową. Okazało się, że musi zostać uwzględniona, bo jeśli nie, to studium będzie nieważne. Mapa miała być gotowa we wrześniu, a dotarła do Hanny dopiero pod koniec roku. Urzędnicy musieli nałożyć ją na opracowany projekt i sprawdzić, czy zmiany, o jakie wnioskowali mieszkańcy, nie znajdują się na terenie zalewowym. Wnioski kolidujące z mapą Wód Polskich musiały zostać usunięte ze studium.
- Wnioski mieszkańców raczej nie kolidowały z mapą powodziową, natomiast musieliśmy zmienić koncepcję zbiornika powodziowego. 9 marca o godzinie 13 w urzędzie gminy odbędzie się dyskusja publiczna na temat studium. O tym, co znalazło się w dokumencie, opowie przedstawicielka firmy, która go opracowywała – tłumaczył w ubiegłym tygodniu Ignatiuk.
Jak na razie projekt ponownie został wyłożony do wglądu. Mieszkańcy, którzy wnioskowali o zmiany i zostały one uwzględnione w pierwszej wersji dokumentu, powinni sprawdzić, czy nie zostały wyrzucone ze studium wzbogaconego o mapę powodziową. Mają na to czas do 11 marca. Uwagi mogą składać na piśmie do wójt Grażyny Kowalik najpóźniej do 10 kwietnia.
Napisz komentarz
Komentarze