W miniony poniedziałek członkowie OSP Gorzków zostali wezwani do połamanych drzew na drodze wojewódzkiej w sąsiedniej gminie Żółkiewka. Ich wóz strażacki nie dojechał jednak na miejsce, bo po kilku kilometrach wpadł w poślizg i zjechał na przeciwległy pas ruchu. Następnie przód samochodu obrócił się w stronę przeciwną do kierunku jazdy, przetoczył przez przydrożny rów, wylądował na lewym boku i uszkodził dwa słupy linii energetycznej.
Samochodem bojowym jechała 4-osobowa załoga. Kierowca nie odniósł obrażeń. Dwóch druhów przewieziono do szpitala. Jeden miał uraz kolana, drugi nabił sobie solidnego guza na głowie.
- Badania wykazały u ich niegroźne potłuczenia. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja drogowa. Samochodem kierował 50-letni mieszkaniec gminy Gorzków, który nie dostosował prędkości do warunków na drodze. Był trzeźwy, ale za spowodowanie zagrożenia został ukarany mandatem karnym. Policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny ze względu na uszkodzenia pojazdu - informuje młodsza aspirant Jolanta Babicz, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Na miejscu strażackiej kraksy było wielu mieszkańców Chorupnika i innych miejscowości. Niektórzy są członkami innych jednostek OSP. Komentowali, że kierowanie takim wozem strażackim to nie taka prosta sprawa.
- Manewrowanie wozem strażackim jest bardzo wymagające ze względu inny środek ciężkości i brak podwójnych kół na tylnej osi. Przy większej prędkości może nim rzucać na zakrętach. Asfalt w Chorupniku robi się szczególnie śliski po deszczu. Przekonało się o tym już wiele osób. Teraz spotkało to naszych strażaków - skomentował pan Grzegorz obserwujący akcję.
- Przyczyny zdarzenia bardziej upatrywałbym w niedostosowaniu prędkości do warunków na drodze. Kierowca próbował kontrować, aby wyjść z poślizgu. Nie wiadomo, czy jedna z opon pękła w kontakcie z krawężnikiem, czy już poza jezdnią - mówi starszy brygadier Dariusz Pylak, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Krasnymstawie.
Ważne, że żaden ze strażaków nie odniósł groźniejszych obrażeń i nikogo nie poraził prąd. Jeden ze złamanych słupów oparł się bowiem na prawym tylnym kole dzięki temu nie doszło przerwania linii energetycznej. Pracownicy pogotowia musieli na czas akcji odciąć zasilanie w całej okolicy. Rozbity samochód dopiero następnego nad ranem został odholowany na specjalnej lawecie przez strażacki zespół ratownictwa technicznego z Lublina na plac przy ul. Partyzantów w Gorzkowie.
- Wóz strażacki ma opłacone autocasco. Stan uszkodzeń oceni rzeczoznawca. Na razie trudno powiedzieć, czy załoga należąca do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego OSP Gorzków będzie czasowo wyłączona z gotowości bojowej. Półtora roku temu jednostka otrzymała nowy samochód, a poprzednio użytkowany przez nią pojazd marki Star 244 został przekazany druhom z Czystej Dębiny. Teraz to kwestia rozmów i uzgodnień, czy będą mogli go ponownie użytkować - mówi zastępca wójta Piotr Cichosz.
Komendant krasnostawskich strażaków dodaje, że jednostka z Gorzkowa dysponuje jeszcze samochodem lekkim, który może być dysponowany do niektórych akcji. Stary samochód strażacki musiałby jednak zostać odpowiednio dozbrojony.
Czytaj również: Chełmianin przez 8 lat znęcał się nad żoną
Napisz komentarz
Komentarze