Do tragedii doszło 3 listopada ub. r. 28-latek, który odsiadywał w ZK we Włodawie wyrok za kradzież z włamaniem, przebywał w celi z czterema współwięźniami. Tego dnia po południu został sam z jednym z osadzonych. Jak ustalili śledczy, w pewnym momencie zaczął go okładać metalowym taboretem w głowę. Gdy poszkodowany już się nie ruszał, wezwał strażników. Widok był makabryczny. Współwięzień leżał w kałuży krwi. 28-latek zachowywał się agresywnie. Żeby go uspokoić, strażnicy musieli go obezwładnić i zakuć w kajdanki.
Jak mówiła zaraz po zdarzeniu Edyta Radczuk, rzecznik prasowy Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Lublinie, e próby ratowania życia ofiary ataku przez funkcjonariuszy Służby Więziennej, kontynuowane przez zespół pogotowania ratunkowego, nie przyniosły rezultatu.
- Kamil K., działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia, dokonał zabójstwa w ten sposób, że zadał pokrzywdzonemu szereg ciosów metalowym taboretem, czym spowodował u niego liczne obrażenia i śmierć – informowała Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
28-latek przyznał się do winy. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego to zrobił. Grozi mu za to kara dożywotniego więzienia. Mężczyzna odpowie przed sądem także za spowodowania obrażeń u innego współwięźnia z Zakładu Karnego we Włodawie. W lipcu ub. roku oblał go gorącą wodą z czajnika i poparzył.
Akt oskarżenia kilka dni temu trafił do Sądu Okręgowego w Lublinie. Podejrzany o zabójstwo czeka na proces.
Teraz czytane: DK-12 w granicach miasta oficjalnie otwarta
Napisz komentarz
Komentarze