10 mln zł - tyle dochodów własnych może stracić gmina Chełm, jeśli nastąpią zmiany administracyjne i osiem sołectw zostanie włączonych do miasta. Prezydent Chełma wystąpił o włączenie w obręb administracyjny miasta ponad 4 tys. hektarów gruntów, leżących obecnie w gminie Chełm. To w dużej części tereny z gęstą zabudową mieszkaniową i pełnym uzbrojeniem, ścieżkami rowerowymi i dobrze prosperującymi firmami. Do miasta może zostać włączony zalew Żółtańce, wybudowany od podstaw przez gminę Chełm. Pod uwagę są też brane obszary chronione.
- Prezydent chce przejąć takie tereny jak: Rezerwat Przyrody Bagna Serebryskie, dwa Obszary Natura 2000, Rezerwat Przyrody Brzeźno, użytki ekologiczne, Chełmski Park Krajobrazowy, Obszar Chronionego Krajobrazu. Czy to są tereny inwestycyjne? Kto je wytypował do przejęcia? - dociekał na poniedziałkowej konferencji prasowej wójt gminy Chełm Wiesław Kociuba. Nie było komu na te pytania odpowiedzieć, bo nie zaproszono na spotkanie prezydenta Jakuba Banaszka. Za pośrednictwem Internetu apelowano do niego, by zrezygnował z argumentu siły i wycofał się z planów przejęcia części gminy. Na konferencję zaproszono m.in. parlamentarzystów. Nie wszyscy stawili się na spotkanie.
- Na nasze zaproszenie nie odpowiedzieli: Jacek Sasin, Anna Dąbrowska-Banaszek, Monika Pawłowska, Beata Mazurek i członek Zarządu Województwa Lubelskiego Zdzisław Szwed - podkreślił Kociuba.
Wójt zapewnił, że gmina Chełm jest skłonna rozmawiać o przekazaniu miastu terenów w Srebrzyszczu o pow. ok. 100 ha, położonych przy granicy z miastem Chełm, w sąsiedztwie z drogą krajową nr 12. To mogą być potencjalnie tereny inwestycyjne, które przysłużą się do rozwoju miasta.
- Chyba że wojsko przekaże prezydentowi poligon, którym dysponuje. To w jednym kompleksie 100 hektarów gruntów własności skarbu państwa - zasugerował wójt.
Zdaniem władz gminy, na terenach, które planuje przejąć miasto, nie ma dużych terenów inwestycyjnych. To grunty będące w rękach prywatnych albo już zagospodarowane, albo uprawiane rolniczo. W zwartej zabudowie jednorodzinnej nikt nie wprowadzi terenów przemysłowych, czy terenów usług - mówił na konferencji wicewójt Lucjan Piotrowski, podkreślając, że obszary gruntów rolnych mają wysoką klasę ziemi. Ich odrolnienie byłoby bardzo kosztowe.
Wspierają gminę
- Kiedy robiliśmy inwestycje na terenie gminy Chełm, panowie wójtowie pomagali nam, jak tylko mogli. Inwestycje szły błyskawicznie. Wszystkie sprawy były załatwiane od ręki. Nie mogę tego powiedzieć o mieście - powiedział na konferencji senator Józef Zając, dawniej rektor PWSZ. Tym samym zajął jasne stanowisko w sprawie konfliktu na linii prezydent miasta - wójt gminy.
- Starzy ludzie mówią, że jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi najprawdopodobniej o pieniądze. Wystarczy spojrzeć na stan zadłużenia miasta i gminy. Miasto dochodzi do granicy - skomentował Zając. Potem dla radia Bon-Ton dodał, że nie wiadomo, czy miastu już nie grozi powołanie komisarza, który zastąpi prezydenta, by naprawić miejskie finanse. Zapewnił też, że PWSZ w niczym nie przeszkadza fakt, że jej budynki są położone nie tylko w mieście, ale też na terenie gminy. - Kompletnie nie rozumiem, o co chodzi z lotniskiem uczelnianym. Czy przed każdym startem samolotu trzeba będzie jechać do prezydenta po zgodę? - dociekał senator.
- Mam wrażenie, że mamy do czynienia z próbą zabrania pieniędzy i dobra, które wypracował ktoś inny, a kto inny ma na to ochotę. Jest to skrajnie nieuczciwe - skomentował senator Jacek Bury. Apelował, by prezydent Chełma usiadł do rozmów z władzami gminy Chełm.
Anna Mirzwa, dyrektor Biura Poselskiego Krzysztofa Grabczuka, przedstawiła stanowisko Klubu Koalicji Obywatelskiej Rady Miasta Chełm. Wyrażono tam dezaprobatę wobec tego, co się dzieje. Radni o planach zmiany granic dowiedzieli się z pisma ministra, a nie od prezydenta miasta.
Radna sejmiku województwa Ewa Jaszczuk stwierdziła, że nie można się dziwić protestom mieszkańców, bo zabrakło rzeczowych rozmów w tej sprawie.
- Klub Polska 2050 nie wyraził opinii, bo dla nas najważniejsza jest opinia mieszkańców, która dopiero będzie - mówiła, apelując do prezydenta o więcej informacji dotyczących planów na wykorzystanie terenów, które chce przejąć.
- Miasto Chełm ma 35 kilometrów kwadratowych i nagle proponuje się drugi Chełm, jako obwarzanek dookoła. Będzie miał ponad 75 km². Zamość, porównywany zawsze do Chełma, ma 30 km². Lublin, który jest miastem metropolitalnym, ma blisko 150 km². Po co nam, mieszkańcom Chełma, ponad 75 km² powierzchni i w jaki sposób my to zagospodarujemy? - dociekał Zygmunt Gardziński, kierownik działu współpracy z zagranicą PWSZ.
Dezaprobatę wobec działań prezydenta Chełma wyraziła również Katarzyna Lewandowska, inicjatorka społecznego ruchu sprzeciwu. Rada Gminy Chełm ma trzy miesiące na wyrażenie opinii w sprawie planowanych zmian administracyjnych. Czas nieubłaganie już biegnie. Samorząd ma dodatkowo przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami.
- Uważam, że konsultacje powinny być przeprowadzone w formie referendum. Będzie to miało większe znaczenie - zapowiedział przewodniczący rady gminy Artur Kubacki.
Mieszkańcy się buntują
Na uczestników konferencji, wychodzących z urzędu na Pokrówce, czekali mieszkańcy. Zrobili trochę hałasu przed urzędem. Skandowali hasła: "Naszej gminy nie oddamy!".
- Z ludźmi trzeba rozmawiać. Najpierw społeczeństwo, później dopiero władza. My budowaliśmy szkołę, całą naszą miejscowość. Nie pozwolimy, żeby nas sprzedano, jak "kocięta w worku" - komentował jeden z mieszkańców Kolonii Żółtańce.
- Jestem temu przeciwna, bo będziemy biedniejsi. Nie zostanie pieniędzy dla pozostałych sołectw na inwestycje. Wieś Jagodne chciała do nas dołączyć, bo coś tu się dzieje - przekonuje mieszkanka gminy, obawiając się o los miejscowości, które pozostaną w gminie Chełm.
- Nie godzimy się na takie przejęcie. Jest nam dobrze na terenie gminy. Gmina się rozwija. Mamy pięknie wyremontowane ulice, świetlice. Mamy prawo wyboru! - mówili mieszkańcy gminy.
Teraz czytane: Ceny alkoholu i papierosów pójdą w górę
Napisz komentarz
Komentarze