- Normalnie jesienią mielibyśmy obłożenie. Tym bardziej że pogoda jest ładna. Turyści dzwonią i pytają, jak wygląda sytuacja, ale musimy ich odprawiać z kwitkiem. Pokoje gościnne od września świecą pustką – powiedziała nam właścicielka Agroturystyki nad Bugiem w Szumince.
Przedsiębiorcy, którzy prowadzą swoje interesy w miejscowościach graniczących z Białorusią, nie mają ostatnio łatwego życia.
- Wcześniej był koronawirus, teraz mamy stan wyjątkowy. Jest ciężko, bo żyjemy z turystyki – dodaje kobieta.
Klientów stracili też m.in. organizatorzy spływów kajakowych po rzece Bug.
- Sezon kończyliśmy zwykle w październiku. Wrzesień, jeśli pogoda dopisała, był zazwyczaj pracowity. Tym razem sprzedaliśmy tylko dwie usługi, na początku miesiąca. To ponad 20 razy mniej, niż w ubiegłym roku – usłyszeliśmy od jednego z przedsiębiorców z Włodawy.
- Głównie robię spływy kajakowe po Bugu, na odcinku z Sobiboru do Różanki, do Sławatycz. Dzwonią jeszcze jakieś osoby, ale naprawdę niewiele. Wszystko z powodu tej sytuacji. Dzisiaj dopiero złożyłem wniosek o rekompensatę, bo na początku tygodnia ukazały się formularze. Tylko dlatego jeszcze utrzymuję firmę, żeby chociaż ten zwrot otrzymać. Potem zawieszę działalność. Nie podejmuję też żadnych inwestycji na przyszły rok, bo nie wiadomo, co będzie na wiosnę. - mówi nam przedsiębiorca z Włodawy Mariusz Łachmicki z Centrum Aktywnej Turystyki Kajaki4U.
Rząd obiecuje, że właściciele biznesów znad białoruskiej granicy, poszkodowani brakiem turystów, dostaną rekompensaty - 65 proc. miesięcznego przychodu z letnich miesięcy.
Urząd Gminy Włodawa jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego wskazał wojewodzie lubelskiemu przedsiębiorstwa, które na wprowadzeniu obostrzeń mogą stracić.
- Na liście jest pięć podmiotów: z Sobiboru, Suszna i Orchówka. To gospodarstwa agroturystyczne w sezonie chętnie odwiedzane przez wczasowiczów – informuje sekretarz gminy Marta Wawryszuk.
Włodawski ratusz nie ma listy poszkodowanych przedsiębiorców, ale jak powiedział nam burmistrz Włodawy, tacy na pewno się znajdą:
- Stan wyjątkowy utrudnił funkcjonowanie wielu firmom.
- Każdego chyba ten stan wyjątkowy dotyka. Wielu ludzi straciło dochody, bo nie ma festiwalu, a nie dostali nic w zamian. Mój kolega ma firmę artystyczną i klnie pod nosem, bo żadnej rekompensaty nie otrzyma. Całe siły kierował na wrzesień i liczył na dobry zarobek... - opowiada nam jeden z mieszkańców Włodawy.
Sami przedsiębiorcy podchodzą sceptycznie do propozycji rządu.
- Na razie to same ogólniki, mało konkretów. Nie wiadomo, jakich kodów PKD miałyby dotyczyć rekompensaty i w jakiej formie składać wnioski o odszkodowanie – mówią zgodnie.
Kultura w opałach
- Jesteśmy jednostką budżetową, więc rekompensaty nas nie obejmują. Organizacja Festiwalu Trzech Kultur kosztowała już ok. 200 tys. zł. Część z tych środków pochodziła z dotacji i mamy nadzieję, że będziemy mogli przesunąć fundusze na przyszły rok. Straciliśmy imprezę i tracimy na zahamowaniu ruchu turystycznego, który we wrześniu był dość intensywny. Ale staramy się spożytkować ten czas i skupiliśmy się na badaniach etnograficznych, w szczególności zajęliśmy się starymi cmentarzami. - komentuje dyrektor Muzeum – Zespołu Synagogalnego Anita Lewczuk vel Leoniuk.
- Stan wyjątkowy bardzo ogranicza naszą działalność - mówi Łukasz Zdolski, dyrektor Włodawskiego Domu Kultury. - Nie możemy zorganizować wydarzeń komercyjnych i m.in. naszego festiwalu Trójstyk Literacki. Skupiamy się teraz na naszych bieżących zajęciach. Więcej robimy on-line, pomagamy innym organizacjom czy instytucjom. Plany mamy ambitne, ale nikt z nas nie wie, co i kiedy będziemy mogli przeprowadzić. Liczymy na doprecyzowanie tych przepisów, żebyśmy mogli organizować coś dla mieszkańców, którzy są już zmęczeni i sfrustrowani lockdownem oraz stanem wyjątkowym.
Czytaj również: Pomóżmy Darkowi pokonać białaczkę
Napisz komentarz
Komentarze