W rozmowie z nami Jędruszczuk stwierdził, że rezygnuje z funkcji z przyczyn zdrowotnych. Z zamiarem tym, jak tłumaczy, nosił się już od jakiegoś czasu. Wcześniej informował o swoich planach radę nadzorczą.
- Złożyłem rezygnację z funkcji, nie z pracy. Nie szukam innej. Chciałbym nadal pracować w MPEC i służyć jak najlepiej tej firmie - zapewnia. - Nie wiem jednak, co na to mój następca...
Sytuacja MPEC nie jest najlepsza. Nieoficjalnie mówi się, że w spółce zaplanowane zostały zwolnienia, na które Jędruszczuk nie chciał się zgodzić, dlatego zrezygnował ze stanowiska. Doszły też do nas głosy, że podobno władze miasta miały już od jakiegoś czasu "swojego" kandydata na prezesa - prosto ze stolicy...
Sprawa wydaje się nieco dziwna, zwłaszcza że pierwszy kontrakt Jędruszczaka skończył się w sierpniu tego roku i wtedy mógł po prostu zrezygnować. Tymczasem we wrześniu podpisał kolejny, na najbliższe trzy lata i wytrwał zaledwie dwa miesiące.
- Artur Jędruszczuk złożył rezygnację z funkcji prezesa zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, jednakże od strony formalnej nie został odwołany. Sprawa jest obecnie procedowana, a o jej szczegółach, wynikach i o personaliach ewentualnego następcy będziemy informować na bieżąco - wyjaśnił nam Grzegorz Zarzycki z gabinetu prezydenta miasta.
Artur Jędruszczuk prezesem spółki został pod koniec lutego 2019 roku. Wcześniej pracował w firmie na stanowisku głównego inżyniera ds. eksploatacji.
Wynik finansowy spółki MPEC za 2020 rok to 2 mln 532 tys. zł netto na minusie. To najwyższa strata, jaką odnotowano w spółkach miejskich w ubiegłym roku.
Czytaj również: Nowa metoda naciągaczy - oszustwa na czerwoną pinezkę
Napisz komentarz
Komentarze