- Nasza sytuacja nie jest dobra, ale nie wszystko jest jeszcze stracone. Nie składamy broni w walce o utrzymanie. Uważam, że stać nas na osiągnięcie tego celu. Podstawą będzie solidnie przepracowany okres przygotowawczy. Oczywiście konieczne są także wzmocnienia. Potrzebujemy kilku bardziej ogranych na tym poziomie zawodników, którzy wniosą do naszego zespołu nową jakość – tłumaczy trener Mirosław Kosowski.
Problemy we włodawskiej ekipie zaczęły się już latem poprzedniego roku, kiedy to w przerwie pomiędzy rozgrywkami z drużyny odeszło kilku doświadczonych graczy. Ich miejsce zajęli głównie młodzi zawodnicy, którzy dopiero uczą się piłki seniorskiej.
- Rzeczywistość okazała się brutalna. Nie wszyscy prezentowali odpowiedni poziom umiejętności, co przełożyło się na słabsze wyniki. W niektórych spotkaniach, przez nieobecności z różnych powodów, mieliśmy problem z zestawieniem wyjściowej jedenastki. Najbardziej doświadczeni zawodnicy tacy jak: Władysław Magdysz, Rafał Musz czy Patryk Błaszczuk nabawili się urazów i musieli pauzować przez kilka tygodni. W kilku meczach brakowało nam też zwykłego szczęścia, bo zdarzało się, że decydujące gole traciliśmy w ostatnich minutach – tłumaczy popularny „Kosa”.
Wiosną w barwach Włodawianki nie zobaczymy już Piotra Waszczyńskiego, który na co dzień mieszka oraz pracuje w Lublinie i chce znaleźć klub bliżej domu. Jest wielce prawdopodobne, że trafi do innego zespołu występującego w grupie pierwszej.
- Oczywiście nie jest to dla nas dobra wiadomość, ale dziękujemy Piotrkowi za dotychczasową grę i życzymy mu powodzenia w dalszej przygodzie z piłką – mówi trener Kosowski. - Potrzebujemy wzmocnień do każdej formacji, łącznie z bramkarzem. Na razie prowadzimy rozeznanie. Więcej będzie wiadomo, kiedy drużyny rozpoczną przygotowania i część zawodników dostanie wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów – wyjaśnia trener Kosowski. - Na pewno przydałby się napastnik, skrzydłowi, środkowy pomocnik oraz środkowy obrońca. Wzmocnienia są warunkiem tego, abyśmy wiosną osiągali korzystne wyniki. Sama gra nie wyglądała bowiem najgorzej, ale mimo wszystko brakowało nam doświadczenia – dodaje Kosowski.
We Włodawie nikt nie myśli o spadku z lubelskiej Hummel IV ligi. Działacze, sztab szkoleniowy, zawodnicy oraz kibice patrzą w najbliższą przyszłość z dużym optymizmem. Są przecież jeszcze cztery kolejki fazy zasadniczej, w której można uzbierać trochę punktów.
- Jestem optymistą i wierzę, że na koniec sezonu będziemy w dobrych humorach. Przecież jeszcze nie tak dawno, bo w sezonie 2019/2020, rozgrywki zakończyliśmy na pozycji wicelidera, zaś rok później awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej. To świadczy o tym, że w zawodnikach drzemie potencjał. Oczywiście dysponowaliśmy wówczas nieco innym składem, ale w przypadku kilku wzmocnień jesteśmy w stanie powrócić do serii zwycięstw. Grunt to dobre transfery oraz odpowiednie przygotowanie. Dlatego też chcemy rozegrać sporą liczbę gier kontrolnych – podkreśla szkoleniowiec włodawskiego zespołu.
W zimowych sparingach Włodawianka zmierzy się m.in. z rezerwami Górnika Łęczna, juniorami Motoru Lublin (CLJ), Unią Rejowiec, Garbarnią Kurów, rezerwami Avii Świdnik oraz Stalą Poniatowa.
Runda rewanżowa w lubelskiej Hummel IV lidze startuje w weekend 19/20 marca. Dużym plusem dla drużyny trenera Kosowskiego jest to, że wszystkie ostatnie cztery mecze fazy zasadniczej rozegra przed własną publicznością. W spotkaniach tych Włodawianka podejmie: ostatnią w tabeli Lutnię Piszczac, liderującego Huragana Międzyrzec Podlaski, rezerwy Motoru Lublin (drugie miejsce) oraz rezerwy Górnika Łęczna (czwarte miejsce).
Czytaj także: Kłos rozpoczyna przygotowania, nowy bramkarz priorytetem
Napisz komentarz
Komentarze