Wszyscy liczą na to, że do eskalacji konfliktu za naszą wschodnią granicą jednak nie dojdzie. Gdyby jednak wojna wybuchła, można się spodziewać, że obywatele sąsiedniego kraju będą chcieli u nas się schronić. Przejadą granicę jako zwykli turyści.
- Pan wojewoda na konferencji w Dorohusku zwrócił się do samorządów o pomoc w zorganizowaniu punktów rejestracji uchodźców. Wójt gminy Dorohusk wyznaczył taki punkt w dworku Suchodolskich. Natomiast chełmskie starostwo zabezpieczyło obsadę osobową. Jesteśmy przygotowani na ewentualne przyjęcie większej liczby uchodźców w naszych obiektach - mówi wicestarosta chełmski Jerzy Kwiatkowski. - Liczymy, że to zagrożenie jest tylko teoretyczne - dodaje.
Gdyby jednak czarny scenariusz się spełnił, na terenie powiatu chełmskiego przygotowanych jest około 300 miejsc noclegowych. Większość z nich znajduje się w gminnych świetlicach, które wcześniej wskazywano na miejsca do odbycia kwarantanny lub izolacji. Obiekty te udostępnią samorządy gminne.
Chełmskie starostwo powiatowe otworzy drzwi do jeszcze nieoddanego do użytku DPS w Rejowcu, którego remont właściwie już się zakończył. Na współpracę w tej kwestii z wojewodą gotowi są też niektórzy właściciele gospodarstw agroturystycznych i firm oferujących miejsca noclegowe. Opiekę medyczną uchodźcom ma zapewnić chełmski szpital. W razie potrzeby - zabezpieczy punkt przyjęć uchodźców w Dorohusku. Na Lubelszczyźnie wyznaczono również sześć szpitali, które będą udzielały pomocy rannym i chorym, poszkodowanym w wyniku działań wojennych.
W razie napływu do Polski uchodźców dużą rolę będzie też ogrywał urząd pracy, który ma pośredniczyć w znalezieniu im zatrudnienia. Wielu Ukraińców może być wówczas kierowanych do pracy np. na plantacjach. Nikt jednak nie wie, czy jeśli u nas zatrzymają się uchodźcy, czy zostaną na wschodzie Polski. Czy raczej będą uciekali dalej na zachód, by poczuć się bezpieczniej?
Czytaj także: Konflikt zbrojny coraz bliżej
Napisz komentarz
Komentarze