Dwaj francuscy filmowcy zainteresowali się pracami, jakie były prowadzone w miejscu byłego hitlerowskiego obozu w Sobiborze. Pomysł na film zrodził się podczas pokazu badawczego, jaki został zorganizowany w związku z 70. rocznicą "Operacji Reinhardt" w Paryżu.
- Nie ukrywam, że było to dla nas spore zaskoczenie. Ważne jest tak naprawdę to, że ich interesuje również cały kontekst, próbują przekazać w tym filmie nie tylko losy poszczególnych uratowanych Żydów, ale również Polaków, którzy im pomagali. Wykopaliska, w których uczestniczyłem, stanowiły artystyczny punkt wyjścia. Najważniejsze są jednak te pojedyncze historie - mówi Wojciech Mazurek z firmy SUBTERRA, która nadzorowała prace wykopaliskowe.
Pierwsze przygotowania do wykopalisk w Sobiborze rozpoczęły się w 2004 r., kiedy próbowano wstępnie identyfikować i oznaczać miejsca, gdzie znajdowały się poszczególne obozowe instalacje.
- Wówczas dyrektorem włodawskiego muzeum był dr Marek Bem i to we współpracy z nim planowaliśmy rozpoczęcie prac. Był to okres, kiedy próbowaliśmy wykorzystywać do badań metody nieinwazyjne, oparte na geofizyce. Od początku działaliśmy w międzynarodowym gronie, współpracowały z nami ekipy z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Udało się wyznaczyć kilka ważnych punktów i w oparciu o te pierwsze ustalenia prowadziliśmy dalsze poszukiwania - relacjonuje Mazurek.
W 2007 roku w prace włączył się Yoram Haimi z Instytutu „YAD VASHEM”, który w Sobiborze stracił swoją rodzinę. Mieszkała we Francji, skąd trafiła transportem do Sobiboru. Mazurek podkreśla, że od początku głównym celem prac było odkrycie miejsc, gdzie znajdowały się komory gazowe. Prowadzenie badań w tym zakresie było niezwykle trudne ze względu na leśny teren, gdzie był obóz.
Kadr z filmu o Sobiborze
Badania zostały na pewien czas przerwane w związku z wydarzeniami z kwietnia 2010 roku. Okazuje się, że w katastrofie prezydenckiego samolotu zginęły również osoby, które były mocno zaangażowane w projekt.
Badacze przystąpili znów do poszukiwań w roku 2011. Wówczas podjęto też decyzję o utworzeniu Muzeum i Miejsca Pamięci. Za największy sukces prac prowadzonych w tamtym sezonie archeologicznym było rozpoznanie przebiegu drogi nazywanej „Himmelfahrtstrasse” (Droga do nieba), która prowadziła od obozu II do komór gazowych.
- Arno, który był głównym pomysłodawcą powstania filmu, jest niezwykle zainteresowany problemem "Operacji Reinhardt", akcji opracowywanej przez Niemców z zimnym wyrachowaniem, która nastawiona była na całkowitą likwidację narodu żydowskiego. W 2012 roku uczestniczyłem wspólnie z Robertem Kuwałkiem, nieżyjącym już niestety pracownikiem Muzeum Państwowego na Majdanku, w konferencji zorganizowanej przez Memorial de la Shoah w Paryżu. Pan Robert wygłosił wówczas wykład zatytułowany „Obozy zagłady Aktion Reinhardt" i od tamtego momentu dokumentaliści starali się śledzić to, nad czym pracujemy w Sobiborze.
Dawid Sochacki brał udział w wykopaliskach prowadzonych przez Wojciecha Mazurka i w nagraniu materiału. W filmie znajdzie się relacja dotycząca wojennych losów jego rodziny.
- Mój prapradziadek Mieczysław Radliński ukrywał jednego z uciekinierów z sobiborskiego obozu. W okresie międzywojennym w Rejowcu prowadził dwa kina. Na strychu jednego z budynków skonstruował specjalne pomieszczenie z ukrytą klapą, która miała umożliwiać ucieczkę w razie niespodziewanej rewizji. Prapradziadek pomógł w czasie okupacji wielu Żydom, ryzykując bezpieczeństwo rodziny i utratę majątku. Jako szanowany i dosyć zamożny obywatel cieszył się jednak pewnymi przywilejami, które wykorzystywał, by nieść pomoc. W archiwum domowym Dawida zachował się dokument, specjalna przepustka, pozwalająca Radlińskiemu poruszać się po godzinie policyjnej.
Młody historyk i regionalista jest również zaangażowany w projekt "Ocalić od zapomnienia", koordynowany przez Stanisława Kucia. Komitet społeczny pod jego przewodnictwem postanowił uczcić pamięć o "sprawiedliwych" i wydać publikację zawierającą relacje na temat osób, które włączały się w akcję niesienia pomocy zagrożonym Żydom.
- Czas nieubłaganie upływa, osób pamiętających lub uczestniczących w okupacyjnych wydarzeniach jest coraz mniej. Gorąco apeluję o to, by ciekawych historii nie zachowywać dla siebie, ale dokumentować i kontaktować z panem Stanisławem - zachęca Dawid.
Czytaj także: Jezioro Białe szykuje się do sezonu
Napisz komentarz
Komentarze