- Niektórzy przepuszczają auta przed siebie, inni zajmują miejsca i potem nimi handlują. Cwaniaki, wiedzą, na czym teraz można zarobić – mówi nasz informator.
Kierowca ciężarówki nie ukrywa, że od kiedy Ukraina zniosła cło na sprowadzane auta, interes kwitnie. Bywało, że robił po dwa kursy dziennie. Kosztuje to go jednak sporo stresu.
- Wiadomo, jak się stoi tyle godzin w kolejce, to czasami nerwy niektórym puszczają. Wyzwiska są na porządku dziennym, czasami dochodzi też do szarpaniny. Po naszej stronie i ukraińskiej... - mówi pan Rafał. I dodaje, że jego znajomy wyjechał ostatnio z Chełma w czwartek o godzinie 22, w Kowlu był o godz. 15 w sobotę. - Mówił, że po jednym takim kursie czuje się tak, jakby zszedł z długiej zmiany w kopalni.
Czytaj także: Pow. chełmski. Sznur samochodów ciągnął się aż po Srebrzyszcze. Kierowcy skarżą się, że to zagraża bezpieczeństwu
Porządku w kolejce na granicy pilnują pogranicznicy i policjanci.
- Rzeczywiście pojawiają się, starają się nawet kontrolować, by nikt nie wciskał się bez kolejki, ale mam wrażenie, że nie są w stanie tego ogarniać – dodaje nasz rozmówca.
Komisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, przekazała nam, że w ostatnich dniach nie odnotowano żadnych poważniejszych zdarzeń na trasie do granicy.
Ale ci, co mieszkają w okolicach przejścia, skarżą się na niebezpieczną sytuację na drodze. - Wiem że – jak to mówią - do Brzeźna to nie kolejka. Człowiek się przyzwyczaił. Ale to, co się dzieje od trzech tygodni to jest tragedia. Ludzie stojący w tych kolejkach nie mają skrupułów. Stają centralnie na wyjazdach z dróg podporządkowanych. Ostatnio musiałam wyjeżdżać na główną drogę pod prąd, bo kierująca Ukrainka nie raczyła zjechać. Wyjeżdżają pod maskę, nie patrząc, czy coś jedzie.
TIR jadący z naprzeciwka przejechał dosłownie na centymetr koło mnie. Wszystkie czujniki w samochodzie piszczały...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze