Pan Przemysław zaciągnął kredyt na zakup mieszkania w 2008 roku. Zadłużył się razem z rodzicami, bo sam nie miał wymaganej zdolności kredytowej. Jak twierdzi, na dzień dobry usłyszał w banku, że nie będzie go stać na kredyt w walucie polskiej. Zaproponowano mu kredyt we frankach szwajcarskich. Kiedy wypłacono mu środki, zorientował się, że kwota kredytu jest o około 25 tys. zł wyższa, niż miała być.
- Okazało się, że mimo iż kredyt zawieraliśmy we frankach, to bank i tak wypłacał nam pieniądze w złotówkach. Natomiast kwotę kredytu przeliczał po kursie korzystniejszym dla siebie i stąd wyższa kwota udzielonego nam kredytu. Do tego doszły różne inne tzw. dodatkowe opłaty. To wszystko bardzo mnie zaniepokoiło. Zacząłem domagać się wyjaśnień od banku. Składałem reklamacje, ale niewiele to pomogło – opowiada nasz rozmówca.
Przemysław Chmiel apeluje do innych mieszkańców Włodawy, aby także zgłosili się do prokuratury, jeśli wzięli kredyt we frankach szwajcarskich i czują się poszkodowani
W sierpniu prokurator generalny i minister sprawiedliwości zlecił Prokuraturze Regionalnej w Szczecinie, aby sprawdziła, czy banki działające na terenie naszego kraju dopuściły się popełnienia przestępstwa przy udzielaniu kredytów we frankach szwajcarskich. Sprawą zainteresowana jest również ABW. Badane są również okoliczności ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez przedstawicieli organów państwa uprawnionych do kontroli i sprawowania nadzoru nad bankami.
Zobacz też: Jest zielone światło dla S12!
- Zgłosiłem się do prokuratury, jako osoba poszkodowana – twierdzi włodawianin.
W minioną środę składał w tej sprawie zeznania. Na zlecenie prokuratury ze Szczecina przesłuchanie przeprowadziła Prokuratura Rejonowa we Włodawie.
- Prokurator pytał mnie o różne szczegóły zawierania umowy kredytowej, czyli m.in. o tzw. indeksację, denominację, czy ryzyko kursowe. Są to sformułowania, których zwykli ludzie nie rozumieją. Interesował się, czy te definicje były mi wyjaśniane. Pytano mnie również, na jakiej podstawie został mi udzielony kredyt i jakich dokumentów ode mnie żądano – relacjonuje.
Ponieważ pan Przemysław wziął kredyt wspólnie ze swoimi rodzicami, więc oni również zostali przesłuchani. Natomiast nieco wcześniej naszego rozmówcę przesłuchiwali w tej sprawie funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Włodawianin walczy z bankiem również indywidualnie. W maju tego roku pozwał instytucję do sądu. Założył sprawę z powództwa cywilnego. Pierwsza rozprawa wyznaczona została dopiero w styczniu przyszłego roku.
Kiedy pan Przemysław zaczął publicznie mówić o swoim problemie, zgłosili się do niego z prośbą o pomoc także inni mieszkańcy Włodawy.
- Tylko w naszym mieście są dziesiątki takich jak ja kredytobiorców. Natomiast w całym kraju mogą to być setki tysięcy ludzi. Mam nadzieję, że rząd wreszcie zrobi coś w sprawie tych niekorzystnych dla nas kredytów i pomoże nam, frankowiczom, w ich spłacie – dodaje nasz rozmówca.
Napisz komentarz
Komentarze