Wczoraj Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe poinformowało, że w piątek, 30 grudnia o godz. 16.30 do centrali TOPR dotarło zgłoszenie od turystki znajdującej się w pobliżu wierzchołka Rysów, że jej koleżanka tuż po rozpoczęciu zejścia ześlizgnęła się i nie ma z nią kontaktu.
W kierunku Rysów z schroniska nad Morskim Okiem natychmiast wyruszyło dwóch ratowników, a z centrali TOPR kolejnych trzynastu z dodatkowym sprzętem.
- O godzinie 17.35 ratownicy z Morskiego Oka znaleźli kobietę bez oznak życia ok. 150 metrów nad Czarnym Stawem. Niestety w wyniku ponad 1000 metrowego upadku śnieżno-skalnym terenem turystka doznała śmiertelnych obrażeń, a ratownikom pozostał smutny obowiązek transportu ciała do schroniska przy Morskim Oku - poinformował TOPR.
Jej koleżanka została sprowadzona przez ratownika. Na szklaku utknęli jeszcze inni turyści.
- Podczas podejścia Wielkim Wołowym Żlebem natknęli się na dwóch turystów z Czech, którzy utknęli w trakcie zejścia z Rysów i również potrzebowali pomocy. W związku z tym kolejnych dwóch ratowników poszło w kierunku turystów czeskich z zadaniem sprowadzenia ich bezpiecznie do schroniska. Wszyscy ratowani zostali bezpiecznie sprowadzeni a wyprawa zakończyła się o 3:00 w nocy - podali ratownicy.
Tomasz Wojciechowski, ratownik TOPR, w rozmowie z portalem tatromianiak.pl podkreślał, że "zarówno tragicznie zmarła, jak i pozostali turyści, byli wyposażeni jedynie w raczki (zamiast raków), co w miejscu takim jak Rysy okazało się bardzo kosztownym zaniedbaniem".
Obecnie w górach panują bardzo trudne warunki do uprawiania turystyki.
- W wielu miejscach pokrywa śnieżna jest bardzo twarda lub występują oblodzenia. W żlebach natomiast nagromadzone są spore depozyty przewianego śniegu. Planując wycieczki w wyższe partie Tatr nieodzowne jest posiadanie raków!!! (nie raczków), czekana, lawinowego ABC oraz dużego doświadczenia w posługiwaniu się tym sprzętem - przestrzegają ratownicy.
Napisz komentarz
Komentarze