„O płonących modelach BMW zrobiło się głośno mniej więcej 5-6 lat temu, choć pierwsze przypadki miały miejsce już wcześniej. W BMW doszli do wniosku, że usterka dotyczy chłodniczek spalin układu EGR wersji z dieslami 2.0 i 3.0 (…), ale początkowo chyba nawet sam producent nie zdawał sobie sprawy z realnej skali problemu” – przypomina „Dziennik Gazeta Prawna”.
Chodzi o to, że po rozszczelnieniu się chłodniczki płyn miesza się z zalegającymi złogami i pod wpływem wysokiej temperatury spalin może zacząć się palić.
Kiedy BMW przeprowadzało akcję usuwania usterki i wzywało właścicieli samochodów do serwisów, to ich liczba była bardzo duża. Za duża. „W niektórych wypadkach samochody pakowano na lawetę i wywożono gdzieś na błotniste place. Byle tylko nie blokowały parkingu przed salonem” – donosi dziennik.
Teraz akcja znowu jest powtarzana, bo okazało się, że w nowych częściach także coś nie gra.
– Obecnie przeprowadzamy dalsze działania w tym zakresie. W zależności od silnika i modelu pojazdu, w samochodach uwzględnionych w ramach bieżącej akcji przywoławczej ogłoszonej w czerwcu 2022 roku, wykonany zostanie montaż zamiennego modułu EGR lub aktualizacja oprogramowania dla funkcji diagnostycznej i zapobiegawczej OBD – tłumaczą przedstawiciele marki.
Oficjalnie nie wiadomo jeszcze, ilu kierowców zostanie wezwanych do warsztatów.
„Dla bezpieczeństwa radzimy jednak właścicielom/użytkownikom BMW, które brały udział w pierwszej części akcji naprawczej, żeby jednak w miarę szybko skontaktowali się z ASO – na podstawie numeru VIN pracownik nawet telefonicznie powinien udzielić każdemu zainteresowanemu informacji, czy dane auto pod nową kampanię podpada, czy jednak nie” – czytamy.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze