Suczka jest z obecną właścicielką od grudnia ubiegłego roku. Syn Heleny Madejewskiej znalazł ją w lesie. Pysia była wówczas jeszcze małym pieskiem. Miała ok. 4 miesiące.
- Szczeniątko biegało na skraju lasu, a potem z zimna podnosiło na przemian łapki w górę, bo było wówczas dużo śniegu. Żal mu się zrobiło, więc zabrał ją do samochodu i przywiózł do domu. Potem pojechaliśmy do lekarza na szczepienia i badania. Okazało się, że trzeba było wyjąć psu około 40 kleszczy - opowiada pani Helena.
Od tamtej pory piesek został z panią Heleną na stałe.
- Pysia jest taka kochana. Czasami siada mi na kolana, a ja ręką karmię ją jak dziecko. Działam również w chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt, bo bardzo kocham zwierzęta - dodaje Helena Madejewska.
Napisz komentarz
Komentarze