Rodzina pani Elżbiety Rorenberg od zawsze chciała mieć psa. Pierwszy pupil zaginął, drugi zaś, przygarnięty ze schroniska, przegrał walkę z chorobą. O Misi pani Elżbieta dowiedziała się z jednego z portalu z ogłoszeniami.
- Kiedy tylko zobaczyłam ją na zdjęciu, zrobiło mi się cieplej na sercu. Sunia miała 1,5 miesiąca, była malutka i puchata. Gdy była już u nas, trzymała mnie za palec, myśląc, że jestem jej mamą. Od tego czasu minęły 3 lata. Misia jest kochana, nie wyobrażamy sobie naszego domu bez niej. Dbamy o to, żeby była zdrowa i szczęśliwa.
Pies jest bardzo wierny, pilnuje domu pod nieobecność swoich właścicieli i z tęsknotą oczekuje ich codziennych powrotów. Czas spędza głównie na podwórku i bardzo lubi grać w piłkę, biorąc ją w zęby i walcząc o nią zażarcie. Mimo że jest niewielka, wiele osób się jej boi. Nie wiedzieć czemu na Misię jak płachta na byka działa miejscowy listonosz.
Napisz komentarz
Komentarze