Prezes Automobilklubu chełmskiego Grzegorz Gorczyca mówi, że wydarzenie należy zaliczyć do udanych, choć organizatorzy liczyli na nieco większą frekwencję. Właśnie rozpoczęły się wakacje, dlatego część osób, która potencjalnie mogła pojawić się na "Dzikim Wschodzie", mogła udać się już w tym czasie na zasłużony wypoczynek.
Niemniej jednak torowa atmosfera dopisała jak zawsze. Było sporo dymu, kurzu, pisku opon i widowiskowych popisów drifterów. Z pewnością było na co popatrzeć.
- Dwie rundy pucharu Toru "Dziki Wschód" są już za nami. Kolejna czeka nas w październiku, więc warunki na nawierzchni mogą być już nieco inne. Może być ślisko, a więc bardziej wymagająco. Zobaczymy, co los nam przyniesie - podsumowuje Gorczyca.
Czy w przyszłości formuła zawodów ulegnie jakiejś zmianie? Czy kierowcy będą mogli zmagać się w innych konkurencjach?
- Cały czas o tym myślimy. Ten tor jest bardzo dobry dla drifterów, ale osoby, które chcą pojechać nieco szybciej, mają za mało miejsca. Ten tor jest nieco za mały. Szczerze mówiąc - nie wiemy, gdzie organizować tego typu imprezy. Nie narzekamy jednak, robimy, co możemy. Tor "Dziki Wschód" jest jedyny w swoim rodzaju. Są tutaj ludzie z pasją - podsumowuje prezes Automobilklubu Chełmskiego.
Na torze mógł pojawić się każdy, kto miał na to ochotę. Rywalizacja przebiegała w kategoriach przyporządkowanych pojemnościom silnika. Osobną kategorię stworzono dla aut z napędem na tylną oś. Tuż po przejazdach torem zawładnęli drifterzy, którzy pokazali kilka widowiskowych sztuczek.
Zobaczcie, zresztą sami!
Galeria zdjęć poniżej...
Napisz komentarz
Komentarze