Na koniec wakacji 2022 policyjna interaktywna mapa wskazywała 375 punktów – miejsc wypadków, w których zginęła przynajmniej jedna osoba. Teraz ten licznik pokazuje 205 wypadków śmiertelnych. Od początku wakacji było ich 172, a tylko ostatniej doby 5.
Taką mapę na swojej stronie internetowej policja uruchomiła już po raz piąty. - Bieżąca aktualizacja mapy, w tym wizualizacja, ma na celu zwrócenie uwagi na skalę tragedii do jakich dochodzi na polskich drogach, skłonić do refleksji użytkowników dróg, jak również zachęcić media do dyskusji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego – tłumaczą mundurowi i dodają, że za każdym punktem zaznaczonym na tej mapie, kryje się ludzka tragedia. - Każde, nawet z pozoru błahe zignorowanie przepisów, brawura, zlekceważenie senności czy zmęczenia mogą być przyczyną tragedii na drodze – ostrzega policja.
Jest połowa wakacji, a już byliśmy świadkami wielu tragedii na drogach. Kilka dni temu Klukowej Hucie koło Kartuz zginęły dwie starsze osoby. Jechali volkswagenem, który uderzył w drzewo. Wygląda na to, że nie pędzili za szybko, ale w chwili wypadku nie mieli zapiętych pasów. Auto przy uderzeniu nie zostało aż tak bardzo zniszczone. Ale dwie osoby zginęły na miejscu.
Kolejny wypadek. 19-letni kierowca w Bielinach koło Kielc wjechał fordem fiestą na chodnik. Zginęło trzech pieszych. Kierowca miał powiedzieć policjantom, że nagle na drogę wybiegł pies i musiał skręcić, żeby nie przejechać zwierzęcia. Ale pierwsze ustalenia wskazują, że w miejscu o dopuszczalnej prędkości 50 km/h auto jechało 74 km/h.
Jednak najwięcej mówi się o wypadku w Krakowie, w którym zginęły cztery osoby. Prowadził Patryk P. syn telewizyjnej celebrytki. Był pod wpływem alkoholu.
Wypadek w Krakowie
Na nagraniu z monitoringu widać, jak auto mija wchodzącego na jezdnię pieszego i jedzie dalej, aż do momentu uderzenia w mur. Eksperci oceniają, że auto jechało ok. 150 km/h.
Eksperci z firmy Crashlab.pl, którzy przyjrzeli się nagraniu (i przeprowadzili wizję lokalną) oceniają teraz, że rola pieszego w wypadku nie była znacząca. Patryk P., 50 metrów przed „spotkaniem” na drodze pieszego, uderzył tyłem auta w pachołki. Mogło to być celowe działanie, aby wprowadzić samochód w poślizg.
Potem, już po pokonaniu zakrętu, kierowca chciał wjechać na zwężenie na moście i właśnie na skrzyżowaniu planował wyprostować tor jazdy. Ale samochodem zarzuciło i kierowca stracił nad nim panowanie. Auto uderzyło w słup sygnalizacji i bokiem dojechało do schodów na bulwarze. Potem dachowało i uderzyło dachem w mur.
W ocenie ekspertów w momencie uderzenia pojazd miał prędkość nawet 100 km/h.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze