Do zatrzymania doszło 1 marca tego roku podczas interwencji mundurowych w melinie przy ul. Hrubieszowskiej w Chełmie. Waldemar P. podał wszystkie potrzebne dane znajomego (znał je dokładnie na pamięć) i wylądował za kratkami.
9 marca funkcjonariusze zauważyli, że jego twarz nie zgada się z wizerunkiem, który widnieje w bazie danych Rejestru Dowodów Osobistych. Wtedy wyszło na jaw, że to nie jest poszukiwany do odsiadki Grzegorz S.
Trudno było podejrzewać, że ktoś poda fałszywe dane, by iść do więzienia. Raczej taką praktykę stosują przestępcy, by uniknąć kary. Tymczasem – jak się okazało - Waldemar P. umówił się Grzegorzem S., że podczas jakiejkolwiek kontroli policyjnej poda się na niego, by uchronić kumpla przed odsiadką.
Jak ustalili śledczy, znali się dobrze, w zasadzie od dziecka. Byli jak bracia, więc dużo o sobie wiedzieli. A czego Waldemar nie pamiętał o Grzegorzu S., tego wyuczył się na pamięć, by się nie jąkać przed mundurowymi i nie wkopać bratniej duszy. Kolega miał się odwdzięczyć nie tylko dozgonnym szacunkiem, ale też obiecał mu za to 10 tys. złotych. 3 tys. zresztą Waldemar dostał i zdążył przed odsiadką przepić.
Jak przyznał się później policji, kierowały nim też inne powody, dla których zgodził się iść do więzienia. Nie miał gdzie mieszkać i co jeść, a 16-letnie doświadczenie za kratkami nie zniechęcało go do ponownej wizyty za więziennymi murami.
Sąd za ten występek skazał go na 7 miesięcy pozbawienia wolności oraz na prace społeczne. Nieprawomocny jeszcze wyrok zapadł kilka dni temu.
WARTO PRZECZYTAĆ:
Napisz komentarz
Komentarze