Jak poinformował 8 listopada resort obrony Niemiec, po wycofaniu Patriotów misja obrony powietrznej na wschodniej flance NATO zostanie ponownie przejęta przez Polskę. Po uroczystym apelu końcowym, który odbędzie się 15 listopada w Zamościu, personel i trzy rozmieszczone jednostki Patriot będą stopniowo przenoszone z powrotem do Niemiec.
– Przez około dziewięć miesięcy nasze systemy Patriot przyczyniły się do ochrony ludności i infrastruktury krytycznej. Byłem szczególnie zadowolony widząc, jak przyjaźnie i z uznaniem nasi żołnierze zostali przyjęci przez polskie siły zbrojne i ludność w Zamościu – podsumował misję minister obrony Niemiec Boris Pistorius.
Dodał, że dla niego to bardzo ważny znak solidarności w ramach Sojuszu oraz przyjaźni i solidarności między Polską i Niemcami. W jego ocenie, niemieccy żołnierze wykonali w Polsce „dobrą robotę”.
Przypomnijmy, że po tym jak w połowie listopada ub. roku rakieta ukraińskiej obrony powietrznej uderzyła w suszarnię zbóż w Przewodowie, zabijając dwóch mieszkańców gminy Dołhobyczów, Niemcy zaproponowały Polsce przekazanie systemów Patriot, które wzmocniłyby ochronę polskiej przestrzeni powietrznej.
Od końca stycznia niemieckie baterie Patriot znajdują się w okolicach Zamościa – pod Szczebrzeszynem i pod Miączynem. Zaplanowana pierwotnie na maksymalnie 6 miesięcy misja została w lecie przedłużona do końca br.
Patriot – w zależności od zastosowanej rakiety – jest w stanie zwalczać cele w odległości od kilkudziesięciu do ponad 100 km. Może niszczyć samoloty, śmigłowce, bezzałogowe statki powietrzne, a także rakiety balistyczne i pociski manewrujące.
Do Polski – wraz z Patriotami – trafiło około 350 niemieckich żołnierzy. Całością dowodził najpierw płk Jörg Sievers, a po nim płk Ulrich Schmidt.
– Mieszkańcy przyzwyczaili się do obecności żołnierzy niemieckich na naszym terenie, dlatego szkoda, że ich misja dobiega końca, bo dzięki nim wszyscy czuliśmy się bezpiecznie – mówi Ryszard Borowski, wójt gminy Miączyn, który miał jednostkę Patriot „za swoją stodołą” w Ministrówce.
Dodaje, że współpraca układa się wzorowo.
Warto wspomnieć, że w lutym ub. roku na lotnisku w Mokrem pod Zamościem pojawili się żołnierze 82. Dywizji Powietrznodesantowej U.S. Army, którzy zostali tu skierowani w ramach ochrony wschodniej flanki NATO. Ponad tysiąc żołnierzy miało do dyspozycji śmigłowce, zestawy przeciwlotnicze oraz inny sprzęt wojskowy. Stacjonowali w Mokrem i Sitańcu-Wolicy. W maju amerykańska jednostka została przeniesiona do Mielca.
WARTO PRZECZYTAĆ:
Napisz komentarz
Komentarze