Ze swoją jednostką pan Tadeusz był wtedy, kiedy było dobrze i wtedy, kiedy źle. Jest z nią i teraz, w czasach strażackiego „dostatku”, ale pamięta też i takie lata, kiedy było ubogo, a pomagać jakoś trzeba było.
- Teraz serce mi rośnie i cieszę z tego, że moja jednostka tak dobrze się rozwija. Co roku otrzymujemy pewne wsparcie. Udało się wyremontować budynek naszej strażnicy, chłopcy mogli zakupić nową, bardzo wydajną motopompę, nowe mundury, sprzęt. Kiedyś bywało naprawdę różnie. Teraz czasy dla straży są naprawdę dobre – mówi kawaler zaszczytnego odznaczenia.
Pan Tadeusz pamięta czasy, kiedy do pożarów ochotnicy wyjeżdżali konnymi zaprzęgami. Współpracowali z nimi lokalni wozacy, którzy, na zmianę, świadczyli swoje usługi na rzecz lokalnego bezpieczeństwa.
- Najciężej było w czasie żniw. Wiadomo, wozy były stale potrzebne. Wyznaczaliśmy więc dyżury. Wozacy zmieniali się co jakiś czas, chyba co dwa, trzy tygodnie, a konie pozostawały przez większość dnia w gotowości, zaprzęgnięte do wozu. To były inne czasy, dzisiaj tamte realia rozumie już naprawdę niewielu ludzi... – wspomina „pionierskie” czasy ochotnik-senior.
Mimo 74 lat „na koncie” wciąż czuje się młody duchem i chętnie angażuje w działania młodszych kolegów. I doskonale pamięta, kiedy poszedł w ślady starszego brata, też naczelnika.
- Można powiedzieć, że przejąłem po nim pałeczkę. Ale żałuję jednego. Że nie zachowały się takie ważne, historyczne dokumenty dotyczące początków naszej jednostki. A warto wspomnieć, że powstała w 1925 roku. To była cała książka pamiątkowa, byli wymienieni jej twórcy, pierwsze działania. Ale przyszedł czas powołania do wojska, dokumenty przekazałem koledze, który zginął później w nieszczęśliwym wypadku. Od tamtego czasu ich nie widziałem. A były naprawdę cenne – mówi pan Tadeusz.
Ale czas nie zatrzymał się przecież w miejscu. Należało sprostać nowym wyzwaniom, zakasać rękawy i po prostu „wziąć się do roboty”. Jej efekty są chyba zadowalające, skoro na przestrzeni lat Krzyszczak został odznaczony również brązowym i srebrnym Znakiem OSP RP, ale też innymi odznaczeniami – w 1973 roku otrzymał odznakę „Wzorowego Strażaka”, w 1988 roku Brązowy Medal, w 1992 roku Srebrny Medal, a w 2000 roku został odznaczony Złotym Medalem OSP. Od 1972 roku dh Tadeusz pełnił funkcję naczelnika OSP w Pliskowie, a od 2013 roku jest jej prezesem.
- Udało się przekazać te tradycje trzem synom. Jeden jest naczelnikiem jednostki w Surhowie, a dwaj służą tutaj, ze mną, w Pliskowie. Mam jakieś względy w lokalnej społeczności, ludzie mnie chyba lubią, chcą, żebym jeszcze zajmował się tą jednostką, ale wiek już jednak nie do końca pozwala – mówi z nutką żalu w głosie pan Tadeusz.
A dlaczego warto być strażakiem? Dlaczego warto nim być tyle lat?
-Hm, trudno powiedzieć. Chyba to po prostu lubię, „tę firmę”, jak to się mówi. Trzeba działać, więc warto chyba przekazać to dziedzictwo młodym. Kiedy ludzie widzą, że jesteśmy, że działamy, wszystko jakoś inaczej funkcjonuje – podsumowuje druh-senior.
Aktu dekoracji 11 listopada dokonali: Zbigniew Narolski, członek Zarządu Oddziału Wojewódzkiego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP Województwa Lubelskiego, młodszy brygadier Mariusz Michalczuk, reprezentujący Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie oraz Joanna Jabłońska, wójt gminy Leśniowice. Złoty Znak Związku OSP RP nadawany jest za długoletnią aktywną działalność w Ochotniczej Straży Pożarnej lub w Związku OSP RP. Odznaką tą może być uhonorowana osoba lub instytucja, która w sposób znaczący zasłużyła się dla działalności Związku OSP RP. Od 1993 jest to najwyższe odznaczenie Związku OSP RP. |
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze