Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama

Gm. Dubienka. Chłodna jesień i bezdomne psy. Czy można im pomóc?

Pyta w swoim piśmie, skierowanym do urzędu gminy, pani Anita. Twierdzi, że na niezamieszkanej posesji, która znajduje się przy ul. Czerwonego Krzyża, błąka się ok. 7 szczeniaków. Swojej aktywności nie ograniczają jednak do jednej działki, ale mają zakłócać, jak podnosi w dokumencie mieszkanka, spokój okolicznych mieszkańców.
Gm. Dubienka. Chłodna jesień i bezdomne psy. Czy można im pomóc?
zdjęcie ilustracyjne

Źródło: Freepik

Mieszkańcy zauważyli i powiadomili

W swoim pierwszym piśmie, które do urzędu trafiło dokładnie 3 listopada, pani Anita stwierdza, że „niezamieszkana posesja nie ma w tej chwili swojego prawowitego właściciela”. Jednocześnie powołuje się na informacje, że w sprawie nieruchomości ma się właśnie toczyć postępowanie spadkowe, ponieważ dotychczasowa właścicielka zmarła. Mieszkanka twierdzi również, że problem bezdomnych zwierząt konsultowała już z rodziną zmarłej i że wyraziła ona zgodę na to, aby psy zostały odłowione.

- W sierpniu tego roku byłam na posesji osobiście, nie było tam zwierząt ani żadnych oznak ich bytowania. W tej chwili są tam szczeniaki, które są płochliwe, ale agresywne. Nie są zaszczepione ani odrobaczone. Stwarzają niebezpieczeństwo dla mieszkańców wsi. Ja nie mam możliwości, aby się nimi zaopiekować, ale ich los nie jest mi obojętny – dowiadujemy się z pisma.

Pani Anita powołuje się również na swoją rozmowę z gminnym urzędnikiem, która, jak twierdzi, nie przyniosła żadnych rezultatów. Ów urzędnik miał stwierdzić wprost, że nie widzi możliwości, aby rozwiązać problem. Nie wskazał też żadnej instytucji, która mogłaby, poza gminą, pochylić się nad tą kwestią.

Kolejne pismo, tym razem podpisane już przez grupę dziesięciu osób, zostało skierowane do urzędu 6 listopada. Mieszkańcy ulicy zwracają się w nim ponownie o interwencję i zauważają, że pracownik gminy, owszem, wizytował wskazane miejsce, ale miał stwierdzić, że jest to posesja prywatna, a więc nie może podjąć żadnych konkretnych czynności.

Bez dozoru?

Psy znajdują się w stodole, biegają luzem po okolicy, wyrządzają liczne szkody na okolicznych podwórkach, wyjadają jedzenie ze śmietników oraz z misek innych zwierząt, brudzą trawniki. Są głodne i zaniedbane. Szczenięta – z naszych obserwacji wynika, że 7-8 sztuk plus matka – mają ok. dwóch miesięcy. Psy stwarzają zagrożenie – podnosili, po raz kolejny, mieszkańcy ulicy.

Już 7 listopada pani Anita otrzymała z urzędu pismo informujące o tym, że psy nie mogą zostać odłowione, ponieważ gminę obowiązują przepisy zawarte w przyjętym uchwałą rady gminy, „Programie opieki nad zwierzętami bezdomnymi...” na 2023 rok. Urzędnicy potwierdzają, że w paragrafie 3. i punkcie 1. tego dokumentu zawarto co prawda zapis, że „Na terenie gminy Dubienka odławianiu podlegają zwierzęta bezdomne, w szczególności stanowiące zagrożenie dla otoczenia”, ale...

No właśnie, z jakiego powodu gmina nie mogła, 7 listopada, zainterweniować w sprawie psów? Urzędnicy powołują się na informacje, które mówią, że posesja jest co prawda niezamieszkana, ale nie oznacza, że nieużytkowana. Jej właściciele są znani, zatem nie znajdują podstaw do tego, aby angażować się w sprawę psów. Odpowiedzialność za nie, jak rekomendują urzędnicy, powinni wziąć właśnie właściciele posesji, którzy, wbrew temu, co sądzą mieszkańcy, nie są anonimowi.

- W październiku nasz pracownik dokonał wizji lokalnej tej posesji, przeprowadził też rozmowy z osobami zamieszkującymi sąsiednie posesje. Te osoby stwierdziły, że psy przebywają tam od kilku miesięcy. Ponadto ci państwo oświadczyli, że posesja oraz znajdujące się na niej zabudowania gospodarskie są regularnie wykorzystywane w celach rolniczych. Nie ma zatem podstaw do tego, aby sądzić, że osoby, które korzystają z zabudowań, nie mają wiedzy na temat psów – stwierdzają w odpowiedzi samorządowcy.

Urzędnicy jednak pomogą

Wójt Krystyna Deniusz-Rosiak uważa, że mieszkańcy ulicy powinni zasygnalizować problem wcześniej, natomiast pierwsze oficjalne pismo trafiło do niej właśnie 3 listopada. W tej chwili (dokładnie 14 listopada) pracownicy gminy przygotowują się, w porozumieniu z właścicielem działki i budynków, do odłowienia psów, ale, jak zaznacza wójt Deniusz-Rosiak, aby podjąć takie działania, potrzeba czasu.

- Wyjaśnialiśmy mieszkańcom, tym paniom, które zgłaszały problem, że gdybyśmy wiedzieli o tej suczce wcześniej, to zostałaby najprawdopodobniej wysterylizowana i do schroniska trafiłby jeden, a nie osiem czy dziewięć psów. To pierwszy zasadniczy problem. A po wtóre: nie możemy działać na posesji bez wyraźnej zgody właściciela. Działka jest ogrodzona, a brama zamknięta na klucz. Możemy się opiekować tymi psami tylko w takim stopniu, w jakim pozwala na to współpraca z właścicielem. A chciałabym zaznaczyć, że psy są dokarmiane i próbujemy je przyzwyczaić do ludzkiej obecności - wbrew temu, co twierdzą mieszkańcy. To konieczne prace przygotowawcze. Chcemy, aby proces tzw. odławiania był bezproblemowy. I dla pracowników, i dla zwierząt – wyjaśnia włodarz gminy.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Anita 22.11.2023 20:37
Urzędnicy jednak nie pomogli. Dziś jeden z piesków został znaleziony martwy. Do tego dążą? Tak wygląda pomoc UG w Dubience

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama