Są "młodzi", ale z dorobkiem
Czas upływa bardzo szybko. Kiedy przypominamy sobie minione wydarzenia, mówimy przecież często „To już rok? Minął rok? To niewiarygodne”. A jednak. Dzisiaj jesteśmy już starsi, inni, dojrzalsi, bogatsi o nowe doświadczenia. Nie inaczej jest z członkami fundacji, która rok temu postanowiła zaoferować lokalnej społeczności w Wólce Tarnowskiej coś dobrego. Zwyczajnie – nieco ciepła, rodzinnej atmosfery, zainteresowania, troski o najważniejsze potrzeby.
- Doskonale to pamiętam. Tamte ferie dla dzieci zorganizowałyśmy w zasadzie z dnia na dzień. Sama nie wiem, w jaki sposób udało się to wszystko przygotować. Ale było świetnie. Zaproponowałyśmy dzieciom warsztaty rękodzielnicze. Robienie świec, specjalnych mydełek zapachowych, poduszek. Zajęcia z przysłowiowym „gwoździem i młotkiem”, bo i takich elementów nie zabrakło. Zaproponowałyśmy po prostu świat bez smartfonów – wyjaśnia Antonina Bień.
Poniżej galeria zdjęć, a pod nią dalsza część tekstu.
Szybko okazało się, że ta oferta znalazła liczne grono swoich odbiorców. Ferie upłynęły szybko i w doskonałej atmosferze. Pojawiały się kolejne aktywności. Warsztaty i zajęcia. Budynek dawnej szkoły w Wólce Tarnowskiej znów zaczął tętnić życiem i radosnym gwarem rozmów. Radością młodszych i starszych.
- Było tego wszystkiego naprawdę bardzo dużo, nie jestem w stanie przytoczyć wszystkich zajęć, jakie udało się zorganizować (śmiech). W tym roku powróciłyśmy do formuły ferii, powstało wiele pięknych prac. Nawet specjalne obrazy z mchu. Nie zabrakło też intensywnej aktywności fizycznej i zajęć fitness – mówi o ostatnich działaniach Bień.
Przepis na sukces? Wrócić do domu...
Czego starają się uczyć członkowie fundacji? Że proste, domowe aktywności potrafią być zajmujące i naprawdę ciekawe. Że jest alternatywa dla telefonu. Że przygoda „czai się” w każdym zakątku domu.
- Dzisiaj bardzo dalecy jesteśmy od tych zwykłych, codziennych czynności, które niegdyś wypełniały przecież niemal cały dzień. Uczymy dzieci prostych nawyków, dzięki którym są w stanie funkcjonować poza światem wirtualnym – twierdzi szefowa fundacji.
Ale fundacja to nie tylko świat dzieci i ich dziecięcych marzeń. To także otwartość na drugiego człowieka i jego potrzeby. Przy fundacji ogrzać może się każdy mieszkaniec gminy Wierzbica. Ale nie tylko. Także z okolicznych, zaprzyjaźnionych samorządów.
- Znajdujemy się w zasadzie na takim styku kilku gmin. W pobliżu jest i gmina Cyców, i Urszulin. Chcemy przyciągnąć mieszkańców tych samorządów czymś ciekawym. Jakąś inną formą aktywności. Po prostu rozwojem – twierdzi Bień.
Ciepły kąt odnajdzie tutaj każdy
Do szkoły może zajrzeć więc praktycznie każdy, kto ma na to ochotę. Społecznicy nie zwalniają tempa i już przygotowują kolejne zajęcia. Są też plany, które uda się, być może, zrealizować nie w tym roku, ale za kilka lat.
- Marzy nam się zorganizowanie w naszej szkole takiej bazy dla obserwatorów odlotów żurawi. W Urszulinie celebruje się odloty tych ptaków, a u nas można podziwiać ich przyloty. To zupełnie nadzwyczajne zjawisko. Interesuje się tymi migracjami mnóstwo pracowników naukowych i zwykłych pasjonatów, więc sądzę, że takie miejsce noclegowe bardzo by się przydało – uważa społeczniczka.
I dodaje, że takie miejsce mogłoby wpłynąć na szeroko pojęty rozwój gminy. Jej atrakcyjność. Także dla inwestorów. Tak więc po raz kolejny okazuje się, że po „niemożliwe” sięgnąć może praktycznie każdy. Wystarczy tylko chcieć. Wyjść ze swojej strefy komfortu...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze