Czy gospodarstwa domowe powinny już teraz zaopatrzyć się w węgiel, zamiast czekać na jesień?
Braki na składach
Problemy z polityką dekarbonizacji i brak nowych inwestycji sprawiają, że zdolność produkcji węgla opałowego maleje, co wpływa na dostępność surowca dla gospodarstw domowych. Przewiduje się, że w tym roku na rynek trafi jedynie około 3 mln ton węgla opałowego od krajowych producentów
Liczba aktywnych składów węgla zmniejszyła się o 20–25 proc. od 2022 roku. Nawet te składy, które przetrwały, borykają się z niedoborem surowca. Szacuje się, że na składach zgromadzone jest jedynie około 0,5 mln ton węgla. Deficyt można uzupełnić tylko poprzez import.
Zapasy węgla w piwnicach Polaków
Eksperci szacują, że Polacy mają w swoich piwnicach około milion ton zapasów węgla opałowego z poprzednich sezonów. Jest to wynik łagodnych zim i panicznych zakupów w latach 2022–23.
Podsumujmy: 3 mln ton węgla od producentów, około 1 mln w piwnicach i 0,5 mln na składowiskach to razem około 4,5 mln ton węgla. Jednak szacowane zapotrzebowanie wynosi 6,5 mln ton. Jak widać, nie unikniemy importu.
Ceny węgla oczywiście zależą od jego rodzaju, jednak – uśredniając – warto szykować około 1500 zł za tonę. Im bliżej sezonu grzewczego, tym prawdopodobnie będzie drożej.
Kończy się era węgla
Wkrótce zwolennicy węgla będą mieć coraz większe problemy w związku z nowymi przepisami. Nowe przepisy będą wprowadzane etapami, a pełny zakaz sprzedaży wybranych rodzajów węgla dla gospodarstw domowych zacznie obowiązywać 1 lipca 2029 roku.
Od 1 lipca 2029 roku węgiel kostka, orzech, groszek i miał nie będą mogły być sprzedawane na potrzeby gospodarstw domowych.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze