Pierwsza część spotkania wydawała się wskazywać, że mecz zakończy się szybkim zwycięstwem gospodarzy, którzy przy serwach najpierw Jędrzeja Gossa, a następnie Pawła Rusina wyszli na prowadzenia aż 10:2. Biało-zieloni dobrze konstruowali akcje i ustawiali szczelne bloki, z kolei goście mieli z tym kłopoty, popełniając jednocześnie sporo błędów. ChKS nabierał rozpędu, punkty zgarniali nie tylko wspomniani serwujący, ale również Łukasz Łapszyński, Mariusz Marcyniak i Łukasz Swodczyk, w międzyczasie pierwszego i jedynego w tym secie asa dołożył Rusin. Przewaga w każdym aspekcie i mocny atak piłką setową dał gospodarzom pewne zgarnięcie partii.
Na drugą goście wyszli w podstawowym składzie i ten manewr trenera Krzysztofa Michalskiego szybko przyniósł dla nich wymierne skutki. Od samego początku budowali przewagę, grając zupełnie pewniej i skuteczniej niż przed zmianą stron, popełniali również mniej błędów i zmuszając do nich siatkarzy ChKSu. Punkty dla WKSu zgarniał przede wszystkim Jan Siemiątkowski, ale w ślad za nim podążali Jakub Rohnka, Kristaps Smits i Mariusz Schamlewski, a pod koniec seta zabłysnął jeszcze Kajetan Tokajuk. W grze biało-zielonych widać było więcej nerwów, zaś skupienia nie ułatwiała presja, chociaż w połowie partii udało im się nieco odrobić straty, asa dołożył ponadto Jędrzej Goss. Przy stanie 21:24 dla gospodarzy, piłkę w siatkę zaserwował Paweł Rusin, co przyniosło remis partii na tablicy wyników.
Trzeci set był próbą cierpliwości i wytrzymałości dla obu składów, ponieważ był bardzo długą walką punkt za punkt. Ilekroć gospodarze odskakiwali gościom na oczko różnicy, ci za chwilę wyrównywali. Każdy zawodników z dwóch drużyn dokładał swoją cegiełkę zaciętości, a na dwa punkty ChKSowi udało się wyprzedzić rywali dopiero przy stanie 12:10 po serwisie Kristapsa Smitsa poza boisko. Przez chwilę gra toczyła się jeszcze na remis, aż w końcu na 16:14 Łukasz Swodczyk wykorzystał piłkę powrotną po serwisie rozpoczynając budowanie większej przewagi. Na 22:17 ChKS odbiegł rywalom po dwóch asach serwisowych Pawła Rusina z rzędu. Radomianie spięli się jeszcze w końcówce, poprawiając swój licznik na 22 pkt, jednak nie ugrali więcej, ponieważ ich zapędy przerwał mocny atak Jędrzeja Gossa.
Niemal połowa czwartego seta była bliźniaczo podobna do poprzedniej, jednak początkowo to gospodarze musieli ścigać remis do przyjezdnych. Sytuacja zmieniła się po stanie 9:9, po którym biało-zieloni dostali wiatru w żagle, a wojskowi zaczęli popełniać coraz więcej błędów, przypominając swoją grą to, co działo się w pierwszej partii. To samo tyczyło się podopiecznych trenera Krzysztofa Andrzejewskiego, którzy grali jak z nut i niemal idealnie w każdym aspekcie. Atak na wagę zwycięstwa przy olbrzymiej przewadze 24:15 był zasługą Jaya Blankenau i tym samym jego zespół pokonał spadkowiczów z PlusLigi.
W następnej kolejce ChKS również u siebie podejmie zespół BBTS Bielsko-Biała. Spotkanie rozegra się 3 października, początek o godz. 18.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze