Igor Rondoś awansował do tego etapu zmagań dzięki wygranej najpierw z reprezentantem Turkmenistanu, a następnie ze Słoweńcem Nino Sepiciem jednogłośną decyzją sędziów. Od strefy medalowej dzielił go krok w postaci walki z Bułgarem Semionem Boldirevem. Pięściarz Olimpu pierwszą rundę przegrał na punkty 2:3, jednak w drugiej ruszył ostro do ataku, z ewidentną świadomością stawki. Bardzo duże kontrowersje, zaskoczenie i oburzenia przyniosła 47. sekunda, w której - mimo że przeciwnik Polaka nie wyprowadził nokautującego ciosu - jordański sędzia znajdujący się z zawodnikami na ringu... rozpoczął liczenie Rondosia, doprowadził je do ośmiu i przerwał pojedynek, decydując o wygranej pięściarza z Bułgarii. Na nic zdały się protesty po walce i reprezentant Olimpu musiał zejść z ringu.
Werdykt sędziego nie pozostał bez echa Polskiego Związku Bokserskiego oraz trenerów kadry narodowej. Nie udało jednak na niego wpłynąć i trudno nie uznać go za krzywdzący dla naszego zawodnika...
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze