Unia Tarnów nie postawiła łatwych warunków zespołowi prowadzonemu przez Grzegorza Bonina, jednak to gospodarze mieli jako pierwsi szansę na wyjście do przodu z wynikiem. Zaraz po pierwszym gwizdku "sam na sam" ze stojącym w bramce gości Wojciechem Misiaczkiem znalazł się Krystian Mroczek, jednak kopnięta przez niego piłka przemknęła nad poprzeczką. Biało-zieloni szli za ciosem i próbowali wykorzystywać kolejne sytuacje, jednocześnie pilnując, aby goście nie wykorzystali którejś z kontr, na które czujnie odpowiadał czuwający w bramce Chełmianki Michał Jerke. Po 45. minutach wynik na tablicy nie uległ zmianie i drużyny schodziły na przerwę z bezbramkowym remisem.
Zupełnie inne oblicze spotkanie miało po zmianie stron, kiedy worek z golami się otworzył. 55. minuta przyniosła pierwszego gola dla gospodarzy, którego zainicjowała Bartłomiej Korbecki, dośrodkowując piłkę z rzutu wolnego do obecnego we właściwym miejscu pola karnego Dawida Kasprzyka, który posłał ją prosto do siatki rywali. Radość z przewagi była jednak bardzo krótka, ponieważ zaledwie pięć później mocnym strzałem do wyrównania doprowadził Filip Gala. Dawid Kasprzyk udowodnił, że był to jego dobry dzień, bo w 63. minucie, po wspólnej akcji z Piotrem Piekarskim, nie zmarnował następnego okazji i pewnie zdobył drugą bramkę. Kolejny remis na tablicy przyniosła 75. minuta, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla przyjezdnym po zagraniu piłki ręką przez Krystiana Mroczka we własnym polu karnym. Do "jedenastki" podszedł kapitan Unii Artur Biały, "oszukał" Michała Jerke i otworzył na nowo walkę na murawie. Podział punktów wisiał coraz bardziej w powietrzu, jednak Chełmianka otrzymała szansę w samej końcówce meczu. Po faulu na Maksymilianie Cichockim arbiter podarował gospodarzom rzut wolny, z którego Korbecki posłał piłkę do Maksima Kventsara, a dał skierował ją do bramki rywali, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo i komplet punktów.
- Miejsce zajmowane przez Unię Tarnów w tabeli nie oddawało tego, jak ten zespół prezentował się na boisku i jakie postawił nam warunki - mówił nam po meczu Wojciech Wójcik, dyrektor sportowy Chełmianki. - Może nie był to piękny mecz dla oka i gra momentami nie porywała, jednak stworzyliśmy sporo sytuacji, gdzie nasze akcje naprawdę się zazębiały. Była gra kombinacyjna, było wychodzie z kontratakami, gra skrzydłami i gra środkiem, a to wszystko mogło się podobać. Podsumowując, było to spotkanie z kategorii tych, które określamy jako takie, które "trzeba po prostu przepchać". Takie mecze są jednak potrzebne i uważam, że lepiej wygrywać je w takim stylu niż po pięknej grze tracić punkty.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze