Pierwszy set rozpoczął się od skutecznego ataku Mariusza Marcyniaka, który był początkiem stopniowo budowanej przewagi gospodarzy. Chwilę później do głosu doszedł jeszcze Tomasz Piotrowski, potężne uderzenie zafundował również gościom Jędrzej Goss. Do stanu 13:7 doprowadziła skuteczność kapitana ChKSu, który najpierw popisał się dobrą "wrzutką", a następnie dwoma asami serwisowymi z rzędu. Kolejne punkty przyszły po ataku Łukasza Swodczyka i szczelnym bloku ustawionym wspólnie z Jayem Blankenau. Siatkarze Lechii zgarniali pojedyncze oczka, a sporo stracili głównie przez błędy serwisowe, co gospodarze skrzętnie wykorzystywali, żeby jeszcze bardziej odskoczyć. ChKS powstrzymywał jednak ich zapędy, cegiełkę do tego w końcówce dołożył Paweł Rusin i jego dwa asy, "gwóźdź" Tomasza Piotrowskiego po ofiarnej walce przeciwników po swojej stronie siatki, atak Jędrzeja Gossa oraz jeszcze jeden as Mariusza Marcyniaka, który zakończył pierwszą część meczu wynikiem 25:16.
Drugi set początkowo był bardzo wyrównany, jednak szósta skonstruowana na ten mecz przez trenera Krzysztofa Andrzejewskiego prezentowała lepsze zgranie i popełniała mniej błędów. Punktowali praktycznie wszyscy zawodnicy. Bardzo dobrze w dalszej części tej partii zaprezentował się również blok Rusina, Marcyniaka i Gossa, dzięki któremu udało się odskoczyć rywalom aż na 21:12. Tym udało się jednak znaleźć sposób na naszych siatkarzy, zdobywając punkt. Na niewiele im się to jednak zdało, ponieważ finalnie oddali partię ChKSowi 25:15 po zagraniu w siatkę Igora Zawadzkiego.
Trzecią część meczu otworzyła siatkarska wirtuozeria gospodarzy. Skuteczny atak Tomasza Piotrowskiego, as serwisowy Mariusza Marcyniaka, dobicie powrotnej piłki przez Łukasza Swodczyka i jeszcze jeden as naszego kapitana sprawiły, że ChKS szybko prowadził 4:0. Nie podcięło to jednak skrzydeł rywalom z Lechii, którzy skupili się na odrabianiu strat do tego stopnia, że udało im się to zrobić, do czego cegiełkę dołożyli też sami gospodarze, w których grę wkradało się więcej błędów. Mecz stał się bardziej nerwowy przy stanie 19:19, do którego przyjezdni doprowadzili zdobywając punkt z powrotnej piłki. Zacięte wymiany, podczas których sędzia zdążył jeszcze ukarać żółtą kartką Tomasza Piotrowskiego, przyniosły wynik 23:23, a po nim jeszcze jedno oczko dołożyli gości, po raz pierwszy w tym secie wychodząc na prowadzenie. Poszli za ciosem i wyrwali partię, tym samym przedłużając spotkanie w Chełmie.
Siatkarze ChKSu szybko podnieśli się po straconym secie i od początku czwartego zaczęli budować przewagę na przeciwnikami. Tym udało się jednak odrobić straty, doprowadzili również do kilku remisów. Od stanu 13:13 biało-zieloni dostali jednak więcej wiatru w żagle, ponownie odskakując Lechii, która sama zafundowała sobie przegraną popełniając błąd przy stanie 24:21 dla gospodarzy.
- Zwycięstwo oczywiście cieszy, chociaż nie obyło się bez drobnych problemów, czyli przegranego, tak naprawdę na własne życzenie, trzeciego seta, w którym uciekła nam koncentracja - podsumowuje spotkanie trener ChKSu Chełm Krzysztof Andrzejewski. - Nasze głowy były już w szatni, a zespół z Tomaszowa Mazowieckiego pokazał, że się nie podda i dopiął swego. Nie robimy z tego tragedii, wygraliśmy mecz za trzy punkty, ale wyciągamy z tego lekcję, ponieważ "set słabości" po dobrej grze może nam się raz na jakiś czas zdarzać, mimo że będziemy robić wszystko, aby do tego nie dochodziło. Jest to dla nas sygnał, że nawet jeżeli jesteśmy siatkarsko lepsi od rywali, to nie możemy tracić koncentracji do końca meczu. Mamy materiał do analizy, a chłopakom trzeba oddać to, że po prostu po raz kolejny zrobili świetną robotę.
Nagrodę MVP meczu otrzymał Mariusz Marcyniak.
Skład ChKS Chełm: Mariusz Marcyniak, Paweł Rusin, Jay Blankenau, Bartosz Fijałek, Łukasz Swodczyk, Jędrzej Goss, Tomasz Piotrowski.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze