W styczniu tego roku w rowie przy trasie z Włodawy do Chełma zostały znalezione worki pełne śmieci, a w nich koperty z danymi osobowymi petentów. Sprawę zgłoszono na policję i do prokuratury. Śledczy ustalili, że dokumenty te pochodzą z wydziału ksiąg wieczystych włodawskiego sądu. Okazało się, że pracownik tej instytucji zamiast do niszczarki, wyrzucał je do kosza na odpady. Z kolei śmieci z sądu odbierała jedna z chełmskich firm. W toku postępowania ustalono, że jej pracownicy - zamiast dostarczać odpady tam, gdzie powinny trafić - po drodze część worków wyrzucali do rowu.
Firma zajmująca się odbiorem śmieci poniesie karę finansową za zanieczyszczanie środowiska. Pracownikowi sądu grożą dużo poważniejsze konsekwencje. Mimo że wyraził skruchę i dobrowolnie poddał się karze grzywny, prokuratura w ubiegłym tygodniu skierowała przeciw niemu akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Lublinie. Ten zdecyduje, któremu z sądów rejonowych przydzielić sprawę, bo na pewno nie będzie jej prowadził sąd włodawski. Nie wiadomo też, czy sąd zatwierdzi wymiar kary, jakiemu chce się poddać oskarżony pracownik, czy wymierzy mu surowszy wyrok. Kodeks karny przewiduje za ten czyn nawet ograniczenie lub pozbawienie wolności.
Napisz komentarz
Komentarze