Mężczyzna podający się za marynarza z Ameryki za pośrednictwem portalu społecznościowego nawiązał kontakt z mieszkanką Lublina. Potem kontaktowali się przez inne komunikatory internetowe i wideorozmowy. Sprawca stopniowo zyskiwał jej zaufanie. Po upływie około 2 miesięcy podczas jednej z takich rozmów powiedział jej, że statek, którym płynie, został napadnięty przez piratów. Miało zginąć 7 osób, a on sam musiał wysłać bardzo ważną teczkę ze swoimi dokumentami i pieniędzmi do Wielkiej Brytanii.
Pokochała, więc wysyłała
Od tego czasu zaczęły pojawiać się prośby o pieniądze. Były to różne kwoty m.in. na opłacenie spedycji, podatków czy też agenta, mającego zająć się dokumentami marynarza. Mężczyzna cały czas utrzymywał kontakt z 44-latką, wymyślając kolejne historie. Z czasem poprosił ją o opłacenie pobytu w Ghanie, gdzie również - jak zapewniał - został okradziony.
Później kobieta przelała mu na konto pieniądze na pobyt w szpitalu i dalsze leczenie. Oszust, chcąc podtrzymać zaufanie mieszkanki Lublina, cały czas zapewniał ją o chęci spotkania i zwrotu pieniędzy, co oczywiście nigdy się nie stało. Łącznie, w ciągu ponad 2,5 roku, kobieta straciła 400 tys. złotych.
Kilka dni temu zgłosiła się na komisariat w Lublinie, gdzie złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Lubelscy policjanci poszukują oszusta i apelują o rozwagę i ostrożność w kontaktach z nieznajomymi.
W sidła "amerykańskiego pilota" wpadła również jedna z chełmianek. Historię tego oszustwa znajdziecie w papierowym wydaniu Super Tygodnia Chełmskiego oraz w e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze