Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama baner reklamowy

Banery przesłoniły świat...

Wybory za nami, ale problem z wyborczymi banerami pozostał. Utrudniają przejście przez ulicę, zasłaniają widok. Zniszczone przez wandali straszą zeszpeconymi twarzami kandydatów. W dodatku w wielu miejscach wiszą nielegalnie, bo komitet nawet nie zapytał o pozwolenie, nie mówiąc o wniesieniu opłaty za zajętą powierzchnię.
Banery przesłoniły świat...

Kampania wyborcza mocno dopiekła mieszkańcom i kierowcom w Ignatów-Kolonii w gminie Kamień. Banery kandydatów ktoś zawiesił na barierkach przy skrzyżowaniu dróg gminnej i powiatowej.

- Zasłaniają widok, że trudno jest wyjechać na drogę powiatową. Nie widać pieszych, którzy chcą wejść na pasy. Czy ktoś myślał, gdy zawieszał te banery? - zaalarmowali nasz mieszkańcy gminy Kamień.

Plakaty bez zgody i opłaty

Jak ustaliliśmy, barierki przy drodze należą do powiatu chełmskiego. To teren pasa drogowego.

- W ubiegłym tygodniu był u nas w urzędzie sołtys wsi i również zgłaszał, że jest problem z widocznością na tym skrzyżowaniu. Jako gmina nie bardzo możemy plakaty usunąć. Zgłosiliśmy to do starostwa i myśleliśmy, że sprawa zostanie załatwiona - mówi zastępca wójta gminy Kamień Beata Taras.

Pracownica gminy, która zadzwoniła do starostwa, nie pamięta niestety, z kim rozmawiała. Jak później się okazało, informacja o problemie gdzieś po drodze utknęła. Przez kilka dni nie zrobiono nic, żeby kierowcom zapewnić bezpieczeństwo.

- Po raz pierwszy o tym słyszę. Nikt do nas tego nie zgłaszał - stwierdził Marek Bedliński, dyrektor wydziału infrastruktury w chełmskim starostwie. Odesłał nas do wicestarosty Jerzego Kwiatkowskiego. Ten również nic o plakatach na skrzyżowaniu nie wiedział.

- Możemy wydawać pozwolenia na zawieszenie reklam. Problem w tym, że nikt się do nas o to nie zwracał. Nikt też nie dzwonił w sprawie konieczności usunięcia banerów. Jedyne co teraz mogę zrobić, to zadzwonić do komitetów i poprosić o zdjęcie - mówi Kwiatkowski.

Nikt nie zwrócił się do powiatu o zgodę na zamieszczenie banerów, więc urzędnicy nie analizowali, czy miejsca zajęte pod reklamy są odpowiednie i czy nie stanowią zagrożenia w ruchu. Nie wiadomo też, ile pieniędzy do powiatu nie wpłynęło, choć mogło, gdyby plakaty wieszano legalnie. Właścicieli reklam wyborczych bardzo łatwo jest ustalić, bo nazwiska kandydatów i nazwy partii są na każdym plakacie. Czemu więc nikt w urzędzie nie jest zainteresowany pobraniem opłaty?

Podobno nie sposób to ogarnąć. Nieoficjalnie politycy i urzędnicy mówią, że wszędzie na terenie miast, gmin i powiatów panuje wolna amerykanka. Jeśli to konieczne, zawiera się umowy np. na zajęcie 50 słupów, a wiesza na 300. Nikt przecież tego nie policzy... A banery wiszą na drzewach, przystankach, znakach...

Gminy dają za darmo

- Nigdy u nas nie było to praktykowane, żeby zawierać umowy na umieszczenie reklam wyborczych. Zapewne dlatego, że kodeks wyborczy zobowiązuje wójta do wskazania na terenie gminy miejsc przeznaczonych na bezpłatne umieszczenie ogłoszeń wyborczych i plakatów. Udostępniamy tablice ogłoszeń w sołectwach - wyjaśnia wicewójt gminy Kamień.

Podobnie to wygląda w innych gminach. Większość samorządów twierdzi, że umieszczenie tego typu materiałów wyborczych byłoby u nich bezpłatne, gdyby ktoś o to zapytał.

- Nikt się do nas nie zwracał o jakiekolwiek pozwolenia na rozwieszanie plakatów. Na pewno nie pozwolilibyśmy na ich umieszczenie na ogrodzeniach świetlic, bo to lokale wyborcze. Jeżeli w dniu wyborów dostrzeżemy, że takie reklamy wyborcze gdzieś wiszą na naszych budynkach i ogrodzeniach, zostaną zdjęte. Oczywiście na prywatne posesje nie mamy wpływu - mówi wójt gminy Wierzbica Bożena Deniszczuk. Czy na terenie gminy w pasach drogowych i przy działkach gminnych wiszą nielegalne plakaty? - Musiałabym się przejechać i zobaczyć - odpowiada wójt.

Nawet w rozległej gminie Chełm żaden z komitetów nie pokusił się o podpisanie umowy na umieszczenie reklam. Żadne legalne plakaty nie wiszą więc w pasach dróg gminnych ani na działkach i ogrodzeniach budynków gminnych. Reklamy kandydatów mogą się znajdować na drewnianych tablicach ogłoszeniowych. W każdym innym miejscu za zajęcie pasa drogowego lub działki gminnej trzeba zapłacić. Stawka to 3 zł za metr kwadratowy dziennie.

To sabotaż polityczny!

W Ignatów-Kolonii trzy banery wiszące na barierkach przy drodze powiatowej to materiały wyborcze PiS. Jeden należy do kandydata z PSL.

- Moje banery zawieszają wolontariusze. Koszt kampanii pokrywam sam, więc korzystamy z miejsc, gdzie można materiały umieścić bezpłatnie i gdzie jest na to zgoda właściciela - mówi wójt gminy Ruda-Huta Kazimierz Smal, który kandydował do sejmu. - Jeżeli zarządca drogi zwróci się do mnie o usunięcie bannera, z pewnością to zrobię. Wolontariusze mają obowiązek uzgadniać z właścicielami nieruchomości miejsca, gdzie wieszają plakaty - dodaje wójt.

Trochę inaczej do tematu banerów podszedł komitet wyborczy PiS. - Myśmy tam nic nie wieszali. To jest sabotaż polityczny! Mamy trzy dni na usunięcie banerów - mówi Artur Juszczak z PiS, który zajmował się kampanią wyborczą Anny Dąbrowskiej-Banaszek.

- Każdy z kandydatów indywidualnie odpowiada za swoje plakaty - informuje Anna Pańczyk z biura poselskiego PiS. - A to znaczy, że w sprawie skrzyżowania w Ignatów-Kolonii musieliśmy zadzwonić do wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego.

- Po raz pierwszy słyszę o tym od pani redaktor. Mamy firmę, która za wieszanie banerów odpowiada - wyjaśnił Romanowski, zapewniając, że sprawą się zajmie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama