We Włodawie rozpętała się burza, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne. Ludzie zaczęli komentować, że "wiele osób nie ma pracy, a szefowa MOSiR córkę zatrudnia". Podczas ostatniej sesji tematem interesował się radny Mariusz Czuj. Domagał się wyjaśnień.
- Portale społecznościowe to miejsce, gdzie ludzie piszą różne rzeczy, niekoniecznie prawdziwe. Czasami w tym celu, aby nam dopiec. Pewnie mają związek z poprzednimi władzami albo jeszcze z kimś innym – tłumaczył burmistrz Wiesław Muszyński.
Potwierdził, że córka Zaleńskiej-Sak została zatrudniona w placówce, ale ma jedynie umowę na pół etatu, na trzy miesiące i otrzymuje 900 zł wynagrodzenia.
- Jest to praca w recepcji, więc konkurs na stanowisko nie był konieczny. Po rozmowie z panią dyrektor ustaliliśmy, że ta umowa nie zostanie przedłużona – dodał.
O wyjaśnienia zapytaliśmy dyrektor MOSiR.
- Nie będę komentowała – odparła. - Zatrudniłam córkę i nie widzę w tym nic złego. Miałam na to zgodę burmistrza. Ona chciała pracować, a ja potrzebowałam pracownika, bo za 10 zł za godzinę nikt nie chce podjąć się pracy. Od stycznia córka pójdzie do naszego szpitala. Przez kilka miesięcy będzie pracowała za darmo, aby odnowić prawo do wykonywania zawodu, a potem zostanie na oddziale położniczym – dodała Zaleńska-Sak.
Napisz komentarz
Komentarze