O sprawie informowaliśmy kilka miesięcy temu. Poszło o baner reklamowy jednej z firm, który ponad rok temu bez wiedzy i zgody zarządzającej Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji Teresy Zaleńskiej-Sak został zawieszony na ogrodzeniu boiska we Włodawie.
- Takie sprawy powinny być ze mną uzgadniane, a nikt nie pytał o pozwolenie. Za powieszenie baneru przedsiębiorca podobno zapłacił klubowi 3 tys. 600 zł. Kazałam zdjąć tę reklamę – tłumaczyła wówczas dyrektorka MOSiR. - Włodawianka za wynajem tej powierzchni płaciła do niedawna 350 zł plus VAT. Jest to naprawdę mała kwota, a teraz tak mnie zlekceważono. Próbowałam ustalić, kto powiesił baner i kto podpisał umowę z tym przedsiębiorcą. Prezes Włodawianki o niczym nie wie. Pozostali członkowie zarządu też twierdzą, że nie posiadają żadnej wiedzy na ten temat. Muszę zareagować, bo to mnie ktoś będzie zaraz posądzał o nieprzestrzeganie ustawy o finansach publicznych. Ogrodzenie i boisko są w moim zarządzie i to MOSiR ma zarabiać na wynajmie powierzchni pod reklamę, a nie Włodawianka. Ja ciągle mam mało pieniędzy, a przeszło pół miliona złotych rocznie muszę zarobić – tłumaczyła Zaleńska-Sak.
Przekonywała, że zapewne jest to samowola, bo nikt nie podpisywał żadnej umowy z MOSiR. Zawiadomiła prokuraturę, która nie dopatrzyła się nieprawidłowości. Fala hejtu spadła w internecie na dyrektorkę MOSiR. Złośliwe komentarze miał zamieszczać m.in. ówczesny członek zarządu Włodawianki Leszek K.
- Na portalach społecznościowych pojawiły się wypowiedzi, że chcę haraczu, że nie znam się na sporcie i chcę zniszczyć Włodawiankę oraz wiele innych nieprzychylnych komentarzy. Napisałam panu Leszkowi, aby mnie przeprosił za te nieprawdziwe oskarżenia. Zastrzegłam, że jeśli tego nie zrobi, to pozwę go do sądu. Nie przeprosił, więc skierowałam sprawę z powództwa cywilnego o zniesławienie. Zarząd Włodawianki odciął się od jego wypowiedzi i w międzyczasie wykluczył go ze swojego grona – wyjaśniała Teresa Zaleńska-Sak.
Sąd Rejonowy we Włodawie skazał Leszka K. na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz 5 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz UKS MOSiR Włodawa. Miał też pokryć koszty postępowania sądowego oraz przeprosić dyrektorkę na łamach lokalnych mediów i portali internetowych. K. nie zgodził się z orzeczeniem i złożył apelację. Tłumacząc, że sąd niższej instancji popełnił błędy w ustaleniach faktycznych i domagał się uniewinnienia.
Sąd Okręgowy w Lublinie podtrzymał orzeczenie włodawskiego sądu, że pomówienie dyrektorki o naruszenie dyscypliny finansów publicznych i pobieranie przez nią haraczu mogło poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla sprawowania funkcji dyrektora MOSiR we Włodawie. Wniosek o uniewinnienie złożony przez oskarżonego uznał za niezasadny, ale zmniejszył mu wymiar kary. Warunkowo umorzył postępowanie na rok, a dodatkowo orzekł nawiązkę w kwocie 2 tys. zł na rzecz pokrzywdzonej i nakazał przeproszenie jej na portalach internetowych. Wyrok jest już prawomocny.
W piątek zadzwoniliśmy do Leszka K., prosząc o komentarz. Stwierdził, że jest za granicą i będzie mógł rozmawiać dopiero w poniedziałek.
Napisz komentarz
Komentarze