Wszystko rozegrało się w czwartek przed godziną 18. Dyżurny chełmskiej komendy otrzymał zgłoszenie, że jeden z mieszkańców Wojsławic nie może skontaktować się ze swoją sąsiadką.
- Zenek dzwonił do Czesi, ale ta nie odbierała. Po jakimś czasie poszedł do niej. Stukał, pukał, ale nikt nie otwierał. Zadzwonił w końcu po policję – relacjonuje jeden z mieszkańców Wojsławic, z którym rozmawialiśmy w pobliżu domu, w którym doszło do makabrycznego odkrycia.
- Skierowani na miejsce policjanci zauważyli przez okno leżącą na podłodze kobietę. Wyważyli drzwi i weszli do środka – informuje podkom. Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie. - Na ciele denatki widoczne były obrażenia, m.in. głowy, świadczące o udziale osób trzecich w tym zdarzeniu. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon – dodaje Czyż.
Matka martwa, syn pijany
Kiedy policjanci weszli do domu, w środku znajdował się również 43-letni mieszkaniec powiatu zamojskiego, syn nieżyjącej 68-latki. Był pijany. Miał w organizmie 2,8 prom. alkoholu. Mężczyzna został zatrzymany.
Postępowanie w kierunku zabójstwa wszczęła krasnostawska prokuratura rejonowa.
- Na miejscu zdarzenia trwają czynności dodatkowe. Policjanci zabezpieczają wszystkie ślady. Zatrzymany przebywa w areszcie. Kiedy wytrzeźwieje, zostanie przesłuchany – powiedział nam w piątek Zenon Bolesta, szef Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie.
Jeśli 43-latek usłyszy zarzut zabójstwa, może mu grozić nawet dożywocie.
Śledczy ustalą, czy to on zabił
- Cesia była ode mnie o rok starsza. Mieszkałyśmy blisko siebie. Przyjaźniłyśmy się. Później ona wyszła za mąż. Urodziła dwóch synów. Po jakimś czasie zmarł jej mąż. Nie została jednak sama. Wzięła ślub z jakimś kawalerem. Przeprowadziła się do niego, ale chyba im się nie układało i po jakimś czasie wróciła do rodzinnego domu – opowiada pani Joanna, jedna z sąsiadek zmarłej 68-latki.
- Ten, co został zatrzymany przez policję, to jej syn. Ma żonę i dwoje dzieci. Mieszkał w miejscowości Podwysokie koło Skierbieszowa. Podobno za kołnierz nie wylewał. Swego czasu pracował w Mińsku Mazowieckim jako kierowca podmiejskich autobusów, ale stracił pracę. Potem jeździł trochę za granicę... – mówi inny mieszkaniec Wojsławic.
- Za alkohol to żona go z domu wyrzuciła. Wyjścia chyba nie miał i do matki przyjechał, dokładnie tydzień temu – kontynuuje pani Joanna. - W środę Cesia była u mnie. Rozmawiałyśmy. Trochę się skarżyła na syna. Zapytałam, czego on tutaj u niej siedzi. Powiedziała, że prawo jazdy policjanci mu zabrali, bo jechał po pijanemu. Mówiła też, że syn jest bardzo nerwowy. Nawet jakieś krople mu kupiła na uspokojenie, aby normalnie funkcjonował. A co się tam już w środku wydarzyło? Bóg jeden wie... – rozkłada ręce wstrząśnięta sąsiadka.
Czy to syn zabił i dlaczego? - odpowiedzi na te pytanie postarają się znaleźć śledczy. Na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok 68-latki. Powinna wyjaśnić dokładną przyczynę śmierci.
Napisz komentarz
Komentarze