- Żyta na słabych glebach już podsychają. Deszczu nie było i nie ma perspektywy na większe opady - mówią rolnicy z powiatu chełmskiego.
Już w styczniu wiadomo było, że brak opadów deszczu i śniegu zimą będą miały negatywny wpływ na rolnictwo. Po rekordowo ciepłej zimie, przyszła sucha wiosna. Prognoza na kolejne wiosenne miesiące też nie jest optymistyczna. Deszczu będzie za mało. Odbije się to na tegorocznych plonach i cenach żywności.
Dziennik Gazeta Prawna podał, że według ekspertów, susza spowoduje pożary w lasach i drożyznę w sklepach. Ceny mogą też podbić przymrozki, które przyszły po ciepłych dniach w lutym i marcu, kiedy ruszyła wegetacja roślin.
Podobne dane podaje serwis informacyjny TVN meteo. Zdaniem ekspertów, nawet deszczowa aura w lutym nie wyrównała wieloletnich niedoborów opadów - "rzeki szorowały po dnie". W centrum Polski ziemia schnie już od ponad 20 dni. Podsychają nawet sosny pospolite, sosny czarne, a więc drzewa przyzwyczajone do życia na ubogim piachu.
- Wyglądamy przez okna i cieszymy się, że świeci słońce. Tak naprawdę to o tej porze roku fatalna pogoda dla rolnictwa. Każdego słonecznego dnia tracimy nadzieję na porządne zbiory, a więc też pieniądze - mówi rolnik z gminy Leśniowice.
Niektórzy porównując ilość opadów, jaka spadła w tym roku, do poprzednich dziesięcioleci, zauważają, że nie było aż tak źle. Problemem były jednak wysokie temperatury, które sprawiły że padał deszcz, a nie śnieg. Deszczówka szybko wyparowywała, albo spływała rzekami do morza. Gdyby na polach leżał śnieg, topniejąc wiosną nawadniałby glebę. Eksperci Wód Polskich dowodzą, że wody brakuje już na głębokości jednego metra, a to obszar najważniejszy dla wegetacji zbóż.
Napisz komentarz
Komentarze