Rejonowe Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Chełmie nie ma wątpliwości, że za bezpieczeństwo na obszarze gminy i miasta odpowiada wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Nie wystarczy więc ustawić tabliczkę z napisem "Zakaz kąpieli". Zdaniem ratowników, to nie zwalnia z odpowiedzialności za czyjeś życie i zdrowie.
- Nie ma to żadnego znaczenia, że zbiornik jest retencyjny. Jeżeli ludzie się tam kąpią, powinni mieć zapewnione bezpieczeństwo - mówi Andrzej Klaudel, prezes chełmskiego WOPR.
Jest słońce i piwko. Tylko ratownika brak
Chełmscy ratownicy zlustrowali zalewy w regionie. Odkryli trzy dzikie kąpieliska, gdzie nikt nie pilnuje bezpieczeństwa kąpiących się ludzi. Największe zastrzeżenia mieli wobec zbiornika w Majdanie Zahorodyńskim. To teren gminy wiejsko-miejskiej w Siedliszczu. W czasie lustracji na plaży z pomostem przebywało ok. 100 osób. Mimo zakazu ludzie korzystali z kąpieli w najlepsze, niewiele robiąc sobie z tego, że nie ma w pobliżu ratowników.
- Dotychczasowe tłumaczenia władz gminy, że zbiornik Majdan Zahorodyński służy wyłącznie do celów wędkarskich, są niedorzeczne, ponieważ w czasie lustracji nad zbiornikiem wędkowało tylko dwóch wędkarzy, natomiast kąpało się i przebywało w wodzie około 50 osób, dużo dzieci i młodzieży - podkreśla Klaudel.
Zwrócił on również uwagę na to, że plażowicze pili piwo, które mogli kupić w sklepiku znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie plaży i parkingu samochodów. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że połączenie alkoholu i wypoczynku nad wodą już nieraz się źle kończyło.
W związku z tymi spostrzeżeniami chełmski WOPR przesłał pismo do przewodniczącego rady gminy Wiesława Prażnowskiego. Zwrócił się z prośbą o zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Przy okazji trochę też "postraszył" przepisami prawa, wskazując, że niedopełnienie tych powinności może narazić na odpowiedzialność funkcjonariusza publicznego.
- Nie możemy zmuszać nikogo do tego, żeby nie korzystał z kąpieli. Są wywieszone tablice ostrzegawcze. Jest zakaz... - tłumaczy Prażnowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Siedliszczu.
Pismo z WOPR jeszcze do niego nie zdążyło dotrzeć. Zresztą, jak argumentuje przewodniczący, nie tylko w gminie Siedliszcze są takie miejsca. Także na Mazurach natknął się na plażę, gdzie ustawiono zakaz kąpieli i nie było ani jednego ratownika. W dodatku było to tuż przy ośrodku wypoczynkowym.
- Każdy się obawia, że coś się może stać. Gdy pismo do nas dotrze, na pewno je rozważymy. Każdy sygnał jest potrzebny - dodaje przewodniczący.
Bo gmina nie ma pieniędzy
Ratownicy zwiedzili jeszcze dwa dzikie kąpieliska. Zarówno w zalewie w Dubience, jak i w zbiorniku Niwa w Sawinie ludzie się kąpali. Do gmin skierowano więc pisma o podobnej treści.
- Dotychczasowe tłumaczenia władz gminy, że nie ma pieniędzy na organizacje kąpieliska, są niedorzeczne, ponieważ życie i zdrowie ludzkie jest bezcenne - argumentuje Klaudel.
Przewodnicząca rady gminy Iwona Wołoszkiewicz powątpiewa jednak, by zbiornik Niwa cieszył się powodzeniem wśród mieszkańców. Czy naprawdę ktoś chciałby się tam wykąpać?
- Teren jest zaniedbany, zarośnięty trawą. Żeby go doprowadzić do ładu, potrzebowalibyśmy dużo pieniędzy - mówi Wołoszkiewicz.
Radni zdecydowali, że nie będzie tam kąpieliska, głównie ze względu na oszczędności. To ich zdaniem zbiornik wyłącznie retencyjny, a nie rekreacyjny. Po części zaważyły też względy polityczne. - Niwa nie ma dobrej sławy. Gmina musiała dużo dopłacić pierwszemu wykonawcy Niwy, bo przegrała z nim w sądzie.
I nie ma warunków
- Ten zbiornik "dał nam w kość". Długo nie mogliśmy, jako gmina, pozbierać się finansowo. To jednak nie powód, żeby to wszystko zostało zaprzepaszczone - dodaje przewodnicząca i przypomina, że na początku kadencji radna Halina Wołoszkiewicz proponowała, by zadbać o plaże przy Niwie w czynie społecznym - ustawić tam ławeczkę, posadzić drzewka. Jej plany się jednak rozmyły. Ratowników tam nie ma, a w ciągu kilku lat woda pochłonęła już dwa życia ludzkie.
Na zorganizowanie strzeżonego kąpieliska od lat nie stać też gminy Dubienka. Także tam do przewodniczącego wysłano pismo z WOPR-u.
- Gdy widzimy ludzi w wodzie, zwracamy uwagę, że jest zakaz kąpieli - zapewnia wójt Dubienki Krystyna Deniusz-Rosiak. Jej zdaniem osobami łamiącymi zakaz powinna zająć się policja.
Napisz komentarz
Komentarze