Po konsultacjach z głównym inspektoratem sanitarnym, minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski rozstrzygnął kwestię noszenia maseczek w tzw. przestrzeniach wspólnych szkół. Mieli o tym decydować dyrektorzy. W większości krasnostawskich szkół taki nakaz został wprowadzony.
- Zastosowaliśmy się do zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego. U nas uczniowie muszą nosić maseczki w częściach wspólnych. Wszystkie procedury zamieściliśmy na stronie internetowej szkoły. Do tej pory, chociaż to dopiero początek roku szkolnego, nie było żadnych sprzeciwów ze strony rodziców – mówi Anna Patejuk, szefowa I Liceum Ogólnokształcącego w Krasnymstawie. - Przy wejściach do szkoły, a także przy każdej pracowni i toalecie znajdują się płyny do dezynfekcji rąk. Obstawiliśmy się, jak tylko było to możliwe. Mamy też specjalny płyn do spryskiwania blatów i klamek. Te powierzchnie czyszczone są kilka razy dziennie. Prowadzimy specjalny rejestr dezynfekcji i wszystko odnotowujemy. Trudno przewidzieć, co będzie za jakiś czas i czy nie pojawią się osoby, które będą łamały zalecenia. Jest to niejako obowiązek, ale nie do końca można go egzekwować – dodaje Patejuk.
Problemów wynikających z wprowadzeniem nowych procedur nie było również w II Liceum Ogólnokształcącym im. Cypriana Kamila Norwida w Krasnymstawie.
- Przez dziennik elektroniczny wysłałam list do rodziców naszych uczniów. Poinformowałam, że w związku z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego wprowadzimy wszystkie niezbędne zalecenia. Nie było żadnych negatywnych komentarzy i sprzeciwów – zapewnia Anna Antyga, dyrektorka II LO. - Pozyskaliśmy z Ministerstwa Zdrowia bardzo dużą ilość płynów dezynfekujących oraz maseczki. Dozowniki znajdują się w każdej klasie, na korytarzach oraz przy drzwiach wejściowych. Ponadto kupiliśmy specjalne kolorowe naklejki na podłogę z napisem: „Zachowaj odstęp”. Cała szkoła jest też oplakatowana – mówi Antyga.
Tego, czy uczniowie stosują się do zaleceń i w częściach wspólnych noszą maseczki, pilnują nauczyciele.
- Podczas przerw klasy są otwarte, więc uczniowie nie muszą wychodzić na zewnątrz, a tym samym nie muszą zakładać maseczek. W pierwszych dniach zaobserwowaliśmy, że na korytarzach dzieci jest mało. Przemieszczają się tylko wtedy, kiedy np. muszą zmienić salę lekcyjną. Podczas przerw wychodzą też na zewnątrz, na dziedziniec, co jest oczywiście dobrym rozwiązaniem. Zaczerpnięcie świeżego powietrza nikomu bowiem nie zaszkodzi. Co godzinę wszystkie pomieszczenia są wietrzone – dodaje dyrektorka II LO.
W „Norwidzie” nauczyciele nie mierzą uczniom temperatury. W dzienniku elektronicznym rodzice dostali komunikat, aby do szkoły posyłać tylko dzieci zdrowe.
W „Jedynce” bez maseczek
Na wprowadzenie nakazu noszenia przez uczniów maseczek w częściach wspólnych nie zdecydował się Wojciech Maślona, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Krasnymstawie.
- Jedyny dzień, w którym taki nakaz obowiązywał, był 1 września, podczas rozpoczęcia roku szkolnego, bo w jednym czasie do szkoły przyszli niemal wszyscy uczniowie. W pozostałych dniach unikniemy natłoku. Część uczniów będzie na lekcjach, a część na warsztatach. Będą się mijać. Stwierdziliśmy zatem, że u nas nie będzie obowiązku noszenia maseczek. Oczywiście, kto chce, może je zakładać – tłumaczy Maślona. - Wdrożyliśmy jedynie procedury dotyczące dezynfekcji rąk i zachowania dystansu społecznego. Płyny znajdują się przy wszystkich trzech wejściach do szkoły, a także we wszystkich salach i pracowniach. Nasi uczniowie przestrzegają tych procedur. Najtrudniejsze jest trzymanie dystansu, dlatego podczas przerw pozwalamy im wychodzić na dziedziniec szkolny, na świeże powietrze. Pilnujemy też, aby sale lekcyjne były odpowiednio wentylowane, również podczas zajęć – dodaje dyrektor ZS nr 1.
Są pierwsze sprzeciwy
Pierwsze protesty w sprawie noszenia maseczek pojawiły się w Szkole Podstawowej nr 4 w Krasnymstawie.
- Rodzice dwóch uczniów poinformowali nas, że ich dzieci nie będą przestrzegały tego obowiązku. Oczywiście w takim przypadku na przerwach muszą pozostać w swoich klasach. A jeśli chcą np. skorzystać z toalety, muszą to zrobić w momencie, kiedy na korytarzach nie będzie innych osób, a więc w trakcie zajęć. Taki jest regulamin szkoły. Jeśli będzie on łamany, możemy wyciągnąć konsekwencje i obniżyć uczniowi ocenę ze sprawowania – tłumaczy Alicja Kasprzak-Żeżuła, dyrektorka SP nr 4. - Mamy w szkole ok. 600 osób, uczniów i pracowników. Poza wspomnianymi dwoma przypadkami, nie mieliśmy innych sprzeciwów. Uruchomiliśmy cztery wejścia do budynku, a przy każdym ustawione są dozowniki z płynami do dezynfekcji rąk. Wyznaczeni nauczyciele i pracownicy szkoły sprawdzają, czy uczniowie stosują się do zaleceń. Mierzymy im również temperaturę. Mamy termometry zbliżeniowe i bezdotykowe. Nie odnotowaliśmy jeszcze większej temperatury niż 37 stopni – mówi Kasprzak-Żeżuła.
W razie, gdyby któryś z uczniów źle się poczuł lub miał podwyższoną temperaturę, w krasnostawskiej „czwórce” wydzielono trzy tzw. izolatki.
- Nasza szkoła wyposażona jest również w maseczki, więc jeśli ktoś zapomni zabrać jej z domu, nic się nie stanie. Zdecydowana większość rodziców wykazała zrozumienie wobec wprowadzonych procedur. Tłumaczyliśmy, zarówno im, jak i uczniom, że noszenie maseczki chroni innych. Chcielibyśmy, aby nauczanie stacjonarne trwało jak najdłużej, a żeby tak było, musimy zrobić wszystko, by koronawirus się nie rozprzestrzeniał. Mamy nadzieję, że rozsądek wygra i dyscyplina obywateli pozwoli zminimalizować skutki epidemii – dodaje dyrektorka SP nr 4.
Napisz komentarz
Komentarze