Sąd Rejonowy w Krasnymstawie uznał 41-latka za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Mężczyzna postanowił zresztą sam poddać się karze. Ma, oprócz odsiadki, zapłacić właścicielowi skradzionego audi 5 tys. zł tytułem zadośćuczynienia i wpłacić 10 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Ma też utrzymany dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wyrok musi się jeszcze uprawomocnić.
Do zdarzenia doszło w nocy z 24 na 25 lutego ub. r. Dyżurny świdnickiej komendy otrzymał informację z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, że w kierunku Chełma jedzie audi, a jego kierowca może być nietrzeźwy. Wiadomość ta została przekazana patrolom oraz jednostkom policji w ościennych powiatach. Mężczyzna był zagrożeniem na drodze nie tylko dla siebie, ale także innych uczestników ruchu.
Opisywany samochód zauważyli chełmscy policjanci, którzy przy użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych podjęli próbę zatrzymania go do kontroli drogowej. Kierowca na widok radiowozu zamiast się "poddać", przyspieszył i z dużą prędkością jechał w kierunku Krasnegostawu, a potem w stronę Lublina.
W rejonie Fajsławic kierowca audi ponownie nie zatrzymał się do kontroli drogowej i kontynuował ucieczkę. Pędził przez Krasnystaw i Fajsławice jak szalony, nie patrząc na znaki drogowe i wyprzedzając na przejściach dla pieszych. Zatrzymała go dopiero policyjna blokada przed wjazdem na węzeł drogi ekspresowej w Piaskach koło Świdnika, podczas której rozbił dwa służbowe auta.
Okazało się, że za kierownicą siedział 41-mieszkaniec Rejowca Fabrycznego. Mężczyzna był nietrzeźwy, miał prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie. Na dodatek nie powinien siedzieć za kółkiem, bo ciążył nad nim dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Trafił najpierw do szpitala, a kilka dni później – decyzją sądu - do tymczasowego aresztu.
W sierpniu ubiegłego roku prokuratura skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Krasnymstawie. Za kratkami czekał na proces. Groziło mu do 5 lat pozbawienia wolności. Postanowił jednak dobrowolnie poddać się o dwa lata niższej karze.
Napisz komentarz
Komentarze