Prokuratura chełmska skierowała już w tej sprawie do sądu akt oskarżenia. 19-letni prowodyr rozróby odpowie za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia, z co grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Młodszy usłyszał zarzut udziału w bójce. Może spędzić za kratkami 3 lata.
Do zdarzenia doszło w nocy 21/22 stycznia w klubie w centrum Chełm. Wokalista NOKAUTu razem z kolegą przyszedł do knajpy.
- Około godziny 20 wybraliśmy się na kręgle i bilard, aby miło spędzić wieczór. Nic nie wskazywało, że może się on skończyć jakąkolwiek rozróbą… – relacjonował nam zaraz po zdarzeniu 31-letni wokalista disco polo. - Sytuacja zmieniła się niedługo po północy. Grupa młodych mężczyzn zaczęła zachowywać się coraz bardziej agresywnie. Widać, że niektórymi kierowała spora dawka wypitego alkoholu. Awanturnicy tłukli szkło, wyrzucali na zewnątrz kije do bilarda i próbowali je łamać, a także wyzywali kelnerki. Atmosfera w lokalu była coraz bardziej napięta, a zarazem niebezpieczna. W środku przebywało wówczas kilkadziesiąt osób. Większość nie zwracała jednak na to uwagi, zajęta była swoimi sprawami, ludzie grzebali w swoich telefonach i zachowywali się tak, jakby zupełnie nic się nie działo – opowiadał.
Pan Przemysław nie mógł dłużej znieść zachowania awanturników. Zapytał kelnerek, czy potrzebują pomocy. Te poinformowały, że na miejsce jedzie już policja.
- Podszedłem do napastników, powtarzałem, żeby się uspokoili i dali ludziom spokojnie posiedzieć i miło spędzić czas. Niestety, na nic się to zdało. Raczej zadziałało na nich jak przysłowiowa płachta na byka. Stali się bardziej agresywni. W pewnym momencie jeden z nich uderzył mnie pięścią w twarz – opisywał nam przebieg zdarzenia pan Przemek. - Zareagowałem tak, jak mnie uczono, bo przez wiele lat trenowałem sztuki walki.
Gdy już miał przewagę nad jednym z napastników, drugi zaczął go od niego odciągać. Wtedy 19-latek wyjął z torby toporek i uderzył Gilewicza w głowę.
Zdaniem jednej z kobiet, która przebywała wówczas w lokalu i widziała całe zajście, pan Przemek został uderzony siekierko-młotkiem, najpierw stroną młotka, zaś później siekierki. Artystę zalała krew.
- Musiało mnie nieźle zamroczyć, bo drugiego uderzenia nawet nie pamiętam. W zatamowaniu krwotoku pomagały mi pracownice lokalu i kilka osób postronnych. 90 procent bawiących się tam ludzi wyszło na zewnątrz – mówił pokrzywdzony.
Po chwili na miejsce przybyli policjanci oraz załoga karetki pogotowia. Pan Przemek został przewieziony do chełmskiego szpitala. Stwierdzono u niego złamanie i zapadnięcie kości oczodołu oraz złamanie kości ciemieniowej czaszki. Następnego dnia został przewieziony do szpitala w Zamościu, gdzie przeszedł operację kości oczodołu.
Zdarzenie potwierdziło nagrane monitoringu. Napastnicy uciekli. Okazało się, że poszli na dworzec PKP, by pociągiem wrócić do domu. Tam zauważył ich funkcjonariusz, który po służbie wracał do domu. Dostrzegł mężczyzn, których wygląd pasował do opisu poszukiwanych. Na dodatek jeden z nich miał opuchniętą rękę, którą zadawał ciosy.
Obaj zostali zatrzymani. Starszy trafił do tymczasowego aresztu, młodszy jest pod dozorem policji. Niebawem obaj zasiądą na ławie oskarżonych.
Czytaj także:
- Okuninka. Policyjny pościg zakończony w rowie. Kierowca był na podwójnym gazie
- Chełm. Niewybuch na rondzie. Robotnicy znaleźli go w pasie zieleni
- Drut prawie odciął motocykliście głowę. „Ktoś musi za to odpowiedzieć”
- TAJEMNICZE MORDERSTWO W WERESZCZACH MAŁYCH Retrokryminał
Napisz komentarz
Komentarze