Szefowa ośrodka przedstawiła obecnym obszerny raport dotyczący realizacji wniosków o wypłatę tzw. dodatku węglowego oraz świadczenia dla gospodarstw domowych, czyli tzw. innych źródeł ciepła. Okazuje się, że 13 października do jednostki wpłynęło 2927 wniosków „węglowych”. Największą ilość dokumentów urzędnicy przyjęli na przełomie sierpnia i września – ponad 2000 wniosków, obecnie wartości te systematycznie spadają. Wypłacono do tej pory 1212 świadczeń. Do rozpatrzenia pozostało jeszcze ok. 1700 wniosków. Ich weryfikacja nastręcza niestety wiele problemów, mnożą się niejasności, które sprawiają, że praca nad pojedynczym dokumentem przeciąga się niekiedy nawet do kilka dni. Podstawowym czynnikiem utrudniającym wydanie decyzji są różnice w informacjach, jakie dana osoba zawarła w deklaracjach składanych do CEEB i tych ujętych we wniosku o wypłatę świadczenia. Bywa i tak, że do ośrodka podlegającego pod gminę Chełm składane są wnioski z miasta Chełm lub innych gmin z terenu powiatu.
- Najwięcej kontrowersji wśród mieszkańców gminy wzbudza chyba ta regulacja, która mówi, że na jeden adres może być przyznany tylko jeden dodatek węglowy. W jednym budynku położonym na jednej działce mogą mieszkać różne rodziny lub tych budynków, ale położonych na jednej posesji, również może być kilka. Wszelkie zmiany – adresu lub źródła ogrzewania – rozpatrywane są tylko z uwzględnieniem daty 11 sierpnia. Wszelkie późniejsze nie będą rozpatrywane – informowała dyrektor Mazurek. Jedynie te osoby, które zarejestrowały źródło ciepła po 11 sierpnia w nowo wybudowanym budynku, mogą liczyć na dodatek.
Przewodniczący rady gminy Artur Kubacki wyraził obawę, czy praca nad wnioskami przebiega w sposób prawidłowy i czy mieszkańcy wnioskujący o pieniądze będą mogli na czas zakupić opał.
- Chciałabym powiedzieć, że tymczasem mieścimy się w terminach, wszystko przebiega zgodnie z regulacjami – uspokoiła szefowa ośrodka.
Zanim jednak rozwinęła się dyskusja na temat dodatków, słowo na temat nośnego obecnie tematu dystrybucji węgla przez samorządy wyraził wójt Wiesław Kociuba.
- Dziwią mnie nieodpowiedzialne słowa niektórych prominentnych polityków, którzy twierdzą, że samorządy nie chcą współpracować. W obliczu wielu kryzysów, z którymi się zmagamy, nie są potrzebne. Rozmawiałem tymczasem z kilkoma przedsiębiorcami, którzy mogliby przejąć od nas te obowiązki dystrybucyjne, ale nie ulega wątpliwości, że jako gmina nie mamy odpowiednich środków i narzędzi, by takie usługi świadczyć. Mamy co prawda nasz PSZOK, gdzie jest waga, ale nie mamy utwardzonego placu, urządzeń, nie znamy też ostatecznych regulacji z tym związanych. Przedstawiane są nam projekty, ale wciąż posiadają wiele niejasności – informował podczas obrad wójt Kociuba.
Napisz komentarz
Komentarze