Pomimo tego, że specjaliści zgodnie podkreślają bezzasadność twierdzenia, że spalenie suchej trawy w naturalny sposób użyźnia glebę, a za sam czyn grozi kara pozbawienia wolności, nie brakuje osób, u których wciąż pokutuje archaiczne myślenie. "Wiedzą lepiej i robią dobrze”, podpalając własne tereny. Niestety, ta świadomość przekłada się na czyny, a te niosą poważne konsekwencje nie tylko dla samych sprawców.
– Po zimie trawy są wysuszone i dzięki temu palą się bardzo szybko. Taki ogień szybko się rozprzestrzenia, a w warunkach, gdy dochodzą do tego podmuchy wiatru, taki pożar roznosi się w tempie ponad 20 km/h. W przypadku dużej wichury i gwałtownej zmiany kierunku podmuchów, pożary bardzo często wymykają się spod kontroli i przenoszą na pobliskie lasy i zabudowania. Niejednokrotnie w takich właśnie sytuacjach ludzie tracą dobytek całego życia. Występuje również bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt – informuje st. kpt. Kamil Bereza, rzecznik prasowy przy komendzie PSP w Krasnymstawie.
Jak przekazał nam kapitan Bereza, dyżurni dostają coraz więcej zgłoszeń dotyczących wspomnianego procederu, zaś w akcjach gaśniczych uczestniczą także druhowie z miejscowych jednostek ochotniczych straży pożarnych. Tylko w ostatnich dniach takie interwencje przeprowadzane były przez OSP Izbica i OSP Tarnogóra.
Lista negatywnych skutków wypalania traw jest długa. Ziemia ulega wyjałowieniu i zahamowany zostaje rozkład znajdujących się w niej resztek roślin i proces asymilacji azotu z powietrza. Sam ogień powoduje, że do atmosfery przedostaje się mnóstwo trujących związków chemicznych. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków ptaków, giną ponadto zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru. Dotyczy to również zwierzyny leśnej, łownej czy wielu pożytecznych zwierząt różnych gatunków. Zjawiska „kontrolowanych” pożarów mają zgubny wpływ na pszczoły i trzmiele, co potem znajduje negatywne konsekwencje w problemach z zapylaniem roślin i zmniejszeniem plonów. Giną także pożyteczne owady takie jak mrówki czy dżdżownice. One również pełnią ważną, pozytywną rolę w całym ekosystemie związanym z ludzkimi uprawami.
Na jeszcze inne aspekty zwraca uwagę brygadier Wojciech Chudoba, zastępca komendanta PSP w Chełmie, a jednocześnie rzecznik chełmskich strażaków. Po pierwsze – wskazuje on na potężne koszty, jakie generują interwencje związane z opisywanym procederem. Po drugie – na zaangażowanie sił i funkcjonariuszy, którzy nie będą dostępni w przypadku zaistnienia innych zdarzeń. Ponadto nasz rozmówca podkreśla, że stosowanie tłumaczeń, że pożar wybuchł samoistnie, bez ludzkiej ingerencji to tylko nieudolne szukanie alibi. Od lat wiadomo, że za większość pożarów traw odpowiedzialny jest człowiek. Podobnie jak to, że statystycznie największa liczba pożarów traw przypada na marzec i kwiecień.
– Pożary traw na nieużytkach angażują na ogół znaczną liczbę sił i środków ratowniczych. Każda tego typu interwencja generuje ogromne wydatki, które potem muszą być pokryte przez podatników. Poza tym strażacy zaangażowani w gaszenie pożarów na łąkach i nieużytkach, w tym samym czasie nie mogą zostać wezwani do ratowania życia, zdrowia i mienia ludzkiego w innym miejscu. Może się zdarzyć, że przez lekkomyślność jednych związaną z podłożeniem ognia pod nieużytek, służby nie dojadą z pomocą na czas tam, gdzie będą bardzo potrzebni – powiedział nam brygadier Chudoba.
Słowa rzecznika chełmskiej straży potwierdzają statystyki. Do końca marca ubiegłego roku w naszym kraju strażacy interweniowali z powodu opisywanego procederu ponad 20 tys. razy. W zdarzeniach tych śmierć poniosło 8 osób, a 62 inne zostały ranne. Podczas akcji gaśniczych strażacy zużyli ponad 45,5 miliona litrów wody, zaś straty pożarowe oszacowano na niespełna 4,5 mln zł.
– Nie zapominajmy, że wypalanie traw i nieużytków jest czynnością nielegalną, sankcjonowaną przez przepisy prawa. Zgodnie z nimi za wykroczenia tego typu grozi kara grzywny nawet do 5 tysięcy złotych. Przy czym jeśli spowoduje to powstanie pożaru, w którym zagrożone zostanie mienie lub życie, sprawa z wykroczenia przeradza się w przestępstwo, za które można trafić do więzienia nawet na 10 lat – przekazała nam podkomisarz Jolanta Babicz z Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Strażacy apelują o zachowanie rozsądku i porzucenie „wierności tradycji”, tym bardziej jeśli jest tak bardzo szkodliwa.
Czytaj także:
- Siatka szpiegów działających na rzecz Rosji rozbita. Mieli blisko nas ukryte kamery?
- Gm. Wierzbica. Mrożące krew w żyłach nagranie. Łoś roztrzaskał się na szybie auta [WIDEO]
- Złapali dziewczyny, które skatowały nastolatkę. Mają 13 i 14 lat
- Chełm. Stłuczka na Wieniawskiego. Kursant miał ostrą lekcję
- Narkotyki i automaty w jednym z chełmskich lokali. 26-latek zatrzymany
Napisz komentarz
Komentarze