Mieszkańcy tłumaczą się, że w ten sposób dokarmiają ptaki, bezdomne koty i inne zwierzęta, a tak naprawdę rozpasają głównie szczury. Nasi czytelnicy skarżą się natomiast, że wychodząc z psem na spacer, muszą bardzo uważać, by pozostawionych bezładnie w miejscach publicznych resztek nie zjadały ich pupile.
- Niektóre psy, szczególnie rasowe, mają bardzo delikatne żołądki. Mogą jeść tylko specjalistyczną karmę. Wiadomo jednak, że zakazany owoc smakuje najbardziej, więc rzucają się na swą zdobycz, którą zauważą na trawniku i szybko ją pochłaniają. Czasami resztki są już zepsute, zgniłe, spleśniałe i mogą doprowadzić do poważnych chorób - mówi pani Joanna, właścicielka czworonoga. - Zdaję sobie sprawę, że niektórzy być może wierzą w to, że w ten sposób dokarmiają potrzebujące bezdomne zwierzaki, ale jeśli ktoś się na to decyduje, powinien to robić z głową - jedno miejsce, czysta miska, pilnowanie, by żywność się nie psuła...
- Ludzie nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób mogą zatruć psa? Człowiek po takich zepsutych resztkach się zatruje, a pies niby nie? - pyta oburzona czytelniczka.
Niektórym wydaje się, że, gdy wyrzucają kości z zupy, spleśniały chleb czy wątpliwej świeżości mięso - dokarmiają bezdomne zwierzęta. Otóż nic bardziej mylnego.
- Przez takie zachowania tak naprawdę trujemy zwierzęta bezdomne, dzikie, a także psy, z którymi właściciele wychodzą na spacer. Bardzo często przychodzi do nas opiekun z psem czy kotem, który zatruł się jedzeniem leżącym w miejscu publicznym. Przecież w takim mięsie jest jad kiełbasiany, a to zwyczajna trucizna! Ludziom trzeba tłumaczyć, edukować ich - NIE WOLNO WYRZUCAĆ RESZTEK JEDZENIA NA TRAWNIKI! - apeluje Katarzyna Zapaśnik, lekarz weterynarii.
Pan Damian mieszkający na osiedlu Dyrekcja Dolna opowiada nam o swojej przykrej historii:
- Wychodzę z psem 4-5 razy dziennie. Nie zawsze jestem w stanie go upilnować. Ma to do siebie, że chodzi i obwąchuje trawy, drzewa... a od tego wystarczą już tylko sekundy, żeby coś złapał. Kilka dni temu w taki sposób zjadł kawałek wędliny. Na trawniku pod blokiem leżało kilkanaście plastrów i kiełbasa. Wyraźnie było widać, że jest spleśniała. Wyciągnąłem mu z pyska, ile mogłem, ale niestety część zjadł. Kilka godzin później pies chodził osowiały, bez sił, wymiotował. Czy ludzie zupełnie nie myślą? Przecież takie zachowanie jest karalne!
Zgodnie z artykułem 145 Kodeksu wykroczeń (o zaśmiecaniu miejsc publicznych): "kto zanieczyszcza lub zaśmieca obszar kolejowy lub miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny nie niższej niż 500 złotych." Jeżeli taka sprawa trafi do sądu, wtedy kara grzywny może wynieść nawet do 5 tys zł!
Kierownik administracji Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Stanisław Joachimowicz zapewnił nas, że ponownie zostaną rozwieszone ogłoszenia dotyczące zakazu dokarmiania zwierząt.
- Dla dla nas też kłopot. Pamiętajmy, że pozostawione jedzenie jest przynętą dla dzikich zwierząt. Później mieszkańcy dziwią się, że przy blokach pojawiają się np. lisy lub nie można pozbyć się szczurów. Odpady powinno się wyrzucać do przeznaczonych do tego kontenerów, a nie obok nich lub na trawnik - dodaje pracownik CHSM-u.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze