Spotkają się o 10.30, na drodze krajowej nr 12, a dokładnie na odcinku pomiędzy słupkami drogowymi o oznaczeniach 703/0 i 703/4. Jak długo potrwa protest? Wstępne ustalenia z odpowiednimi organami administracji wskazują, że wydarzenie zostało zgłoszone na 24 godziny.
O co właściwie chcą walczyć organizatorzy wydarzenia na granicy?
Uważają, że obecna organizacja ruchu na przejściu granicznym jest całkowicie nieuprawniona. Nie mogą się tam bowiem pojawiać samochody o masie mniejszej, niż 7,5 tony i, jak twierdzą organizatorzy protestu, wprowadzenie takich regulacji miało swój konkretny cel. Jaki? Zwiększenie przepustowości przejścia dla ruchu towarowego, czyli m.in. dla ciężarówek wiozących ziarno.
Taka organizacja ruchu na przejściu w Dorohusku - według organizatorów protestu - pociągnęła za sobą konkretne konsekwencje.
- Zwiększył się bowiem ruch na przejściach w Zosinie i Dołhobyczowie, a powszechnie wiadomo, że przejścia te nie są przygotowane do organizowania odpraw dla takiej ilości pojazdów, jaką obarczono je obecnie. Nie są przygotowane również w sensie kadrowym. Tym samym czas oczekiwania na obydwu wspomnianych przejściach to obecnie minimum 8 godzin, natomiast samochody do 3,5 tony czekają tam nawet do 18 godzin. Osobowe, którymi często poruszają się przecież matki z dziećmi, na przejazd oczekiwać muszą nierzadko ok. 24 h - argumentują.
Ale to nie wszystkie problemy, jakie zauważają organizatorzy zgromadzenia. Mówią również o tym, że sytuacja na granicy bije w interesy polskich, przygranicznych przedsiębiorców.
- Firmy te utrzymywały się z ruchu granicznego od wielu, wielu lat. Infrastruktura gospodarcza, jaka istnieje wokół Dorohuska, jest jedną z najrozleglejszych, jakie spotkać można na naszej wschodniej granicy. Wydaje się, że osoby, które powzięły decyzję o takiej, a nie innej organizacji ruchu nie wzięły pod uwagę faktu, że taką bazę bardzo trudno odbudować. Firmy, które zmuszone są zamknąć swoją działalność, nie wrócą tutaj przez dłuższy czas. Dotyczy to również przedsiębiorców z samego Chełma i terenu powiatu – mówi Łukasz Mazur, przewodniczący komitetu protestacyjnego
I dodaje, że graniczny kryzys w obecnym kształcie uderza przede wszystkim w przeciętne rodziny.
- Dobrze mają się natomiast „grube ryby” agrobiznesu. Ten ruch zmodyfikowany jest dla ich potrzeb. A my musimy cierpieć – twierdzi Mazur.
Protest będzie polegał na blokadzie drogi. Samochody ciężarowe przepuszczane będą z częstotliwością dwa na godzinę. Protestujący nie zamierzają zejść z posterunku do momentu uzyskania gwarancji o wprowadzeniu zmian w harmonogramie odpraw. Mają nadzieję, że do rozmów dojdzie po upływie doby.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze