Paweł Białas od razu ruszył do ataku i starał się sięgnąć przeciwnika rękoma. Bartosz Kwiatkowski nie pozostawał mu dłużny i po kilkunastu sekundach trafił chełmianina lowkickiem w lewą nogę. Niedługo później Białas ponownie szarżował, jednak rywal ponownie zaserwował mu lowkick praktycznie w to samo miejsce co chwilę wcześniej. Nasz fighter spuścił głowę, rywal to wykorzystał i przycisnął go do siatki. Z klinczu wrócili na moment na stójki, a Białasowi udało się wyprowadzić mocny i celny cios z prawej prosto w twarz przeciwnika, po którym go obalił. Chełmianin próbował założyć dźwignię, jednak Kwiatkowski przejął kontrolę i uderzał raz za razem. Sędzia przerwał walkę w ostatniej minucie pierwszej rundy i mistrz Wotore zakończył debiut w MMA zwycięstwem.
- Uważam, że byłem dobrze przygotowany i na tyle, na ile pozwalał mi stan zdrowia - powiedział nam po starciu Paweł Białas. - Niemniej jednak czuję się trochę poszkodowany, ponieważ mój rywal ważył o kilka kilogramów więcej, niż powinien jeszcze przed walką, co już na wstępnie dało mu większą przewagę. Nikt tego nie zweryfikował, a on i jego trener byli organizatorami tej gali. Ja mogłem to zgłosić, ale przed walką nie myślałem, że może dojść do takiej sytuacji.
Zdaniem chełmianina do nieprawidłowości doszło jeszcze później.
- Mój rywal był wysmarowany wazeliną do tego stopnia, że nie było sposobu, aby go chociażby skutecznie obalić. No, i do mojego wejścia został zagrany nie ten utwór, który powinien, bo ja zawsze wychodzę do polskiego hip-hopu, a organizatorzy puścili techno. To wybiło mnie z rytmu i zdekoncentrowało, chociaż nie miało bezpośredniego przełożenia na walkę, bo wiedziałem, że mój rywal jest mocny i nie będzie łatwo - dodaje Paweł Białas. - Po pojedynku usłyszałem sporo dobrych słów, także trenuję dalej i mam nadzieję, że stan zdrowia pozwoli mi jeszcze stoczyć kilka walk.
Czytaj również:
Napisz komentarz
Komentarze