W poniedziałek, 9 kwietnia, przed godz. 11 sołtys zauważył w trakcie jazdy, że jego auto zaczęło się dymić. Szybko zjechał na plac przy dawnej stacji paliw w Tarzymiechach Pierwszych.
- Próbowałem gasić pożar, ale nie było żadnych szans. Dym wydobywał się spod samochodu. Ogień szybko objął cały pojazd. Efekt tego jest taki, że zostałem bez pieniędzy i samochodu, bo nie mam ubezpieczenia auto-casco - mówi Mieczysław Łagoda.
Z ogniem walczyło 7 strażaków. Ochotnicy z Izbicy gasili pożar trawy, który zagrażał znajdującemu się w pobliżu budynkowi. Natomiast zastęp Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Krasnymstawie dogaszał płonący samochód. Chevroleta nie udało się jednak uratować.
- Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej - informuje kpt. Kamil Bereza, rzecznik krasnostawskich strażaków.
Popularne artykuły:
Napisz komentarz
Komentarze